Aktualności
Są ludzie, którzy korzystając z naszej dobroci nazywają ją naiwnością
Za nami Zupa numer 166. Spóźniony ten post, a wszystko przez to, że są kłopoty z naszym zupowozem. Tak zwana bieganitwa zajęła mi dziś pół dnia, bo nasz ukochany, wysłużony pojazd ma jakieś drobne problemy z przełykiem lub trawieniem, ale diagnoza padnie dopiero jutro. Marzy nam się coś nowszego, mogącego pomieścić więcej niezbędnych przedmiotów i w razie potrzeby ludzi, ale jak na razie po prostu nie stać nas na zakup. Pieniądze są potrzebne gdzie indziej. Nie mamy nieograniczonych środków, a te które nam powierzacie staramy się wydawać jak najbardziej racjonalnie.
Wczoraj nakarmiliśmy 180 osób
165. Zupa za nami! Wczoraj nakarmiliśmy 180 osób. Gorący, pożywny kapuśniak, kanapki, domowe ciasto, jabłko, sałatka makaronowa, soki, kawa, herbata. Wielu miało spokojną noc, bo nie towarzyszył im głód. Znowu pojawiło się wiele nowych twarzy. Bez względu na to, co dzieje się dookoła, przestrzegając zasad bezpieczeństwa, nadal działamy. Bardzo dziękujemy, że w wielu Waszych sercach jest miejsce dla Zupy, że o nas pamiętacie i nie jest to jednorazowa pomoc, ale systematyczna. Taka, o której marzy wiele organizacji. Odwiedza nas w tygodniu i w soboty wielu z Was.
Prace naszych Pań
Kiedy latem na świetlicy dla naszych Pań zaczęliśmy warsztaty z robienia ozdób świątecznych niektórzy się pytali: "ale ozdoby świąteczne już teraz?" No właśnie - okazało się, że to był najwłaściwszy czas. Dzięki temu przez najbliższe tygodnie na bazarku będziecie mogli licytować prace naszych Pań, które chcą mieć właśnie w taki sposób wkład w funkcjonowanie Zupy. Cieszymy się z ich zaangażowania i liczymy, że w wielu domach świąteczna ozdoba będzie gościć właśnie dzięki ich pracy i Waszej hojności.
Działamy bardzo prężnie, kompleksowo, rozsądnie i mądrze
164. Zupa za nami! Ugotowaliśmy żur, zrobiliśmy kanapki, były jogurty, banany, domowe ciasto. Wyszliśmy na peron z kawą i herbatą, bo temperatura na dworze wskazywała na to, że kubek gorącej kawy lub herbaty może być marzeniem niejednego. Z 30 litrów gorących napojów nie zostało nic. U mnie jest teraz taki etap, że troski staram się przykrywać fajnymi rzeczami, które się wydarzyły i wydarzają. Chyba negatywów już mamy wokoło tak dużo, że moja psychika zaczyna je wypierać. Każdy z nas ma potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem.
Często zabijam śmiechem obawy
Często „zabijam” śmiechem obawy, które pojawiają się w różnych momentach, gdy kolejne pomysły rządzących na radzenie sobie z obecną sytuacją paraliżują pracę kolejnych przedsiębiorstw. A co będzie, gdy… ? Jak to co? Dopóki nie rozgonią nas armatkami wodnymi my wyjdziemy z zupą na PST! Zabrzmiało to troszkę jak deklaracja wojny, ale raczej taką nie jest. Po prostu, czujemy się odpowiedzialni za tych, którzy nam zaufali. A więc wtedy, kiedy pandemia, zawierucha, protesty, bankructwa, dopóki starczy sił wychodzimy z garem zupy do potrzebujących.
Ostatnie dni obfitują w różne niespodzianki
162 Zupa. Ostatnie dni obfitują w różne niespodzianki. A to zostają zamknięte kina, a to lokale gastronomiczne, a to okazuje się, że jazda na rowerze nie jest uprawianiem sportu. Ta niepewność jutra nie ułatwia nam działania, ponieważ nigdy tak do końca nie wiadomo, czy i jak będziemy mogli wyjść z posiłkiem do potrzebujących. Przypuszczaliśmy, że chętnych na posiłek może być znacznie więcej, ponieważ jeden punkt wydawania jedzenia jest nieczynny.
Z pamiętnika wolontariusza
Sobota, dzisiaj Zupa. Nareszcie! Standardowo prace zaczynam od ulubionej czynności: najpierw przerwa i kawa. Później może nie być czasu. Kończę akurat, gdy przychodzą pozostali. Nasz skład na dzisiaj, to Justyna, Magda, Zuza, Krzysiu, Filip, Majster, no i ja. Dzisiaj grochowa. Konkretna zupa dla konkretnych ludzi. Na pierwszym planie obieranie i krojenie. Idzie szybko, bo bez warzyw Justyna nie zacznie gotować. Dzisiaj to ona jest Master Szefem. Jest nas garstka a pracy sporo. Do obrania i pokrojenia mamy 25 kg warzyw. Pracujemy i gadamy. Ilu ludzi, tyle tematów.
Dbajcie o siebie i nie dajcie się zwariować
Dziękujemy, wszystkim tym, dzięki którym mogła się odbyć 160. Zupa na Głównym. W nas jest dużo determinacji, ponieważ trzymamy się tego, że przyjacielem się jest, a nie bywa. Nie jest łatwo, ale teraz jest chyba taki czas i musimy go przetrwać. Wspólnie i solidarnie. Nakarmiliśmy wszystkich, którzy przyszli na spotkanie z nami. 100 litrów fasolowej i 150 kanapek przygotował niewielki skład Gosia,Filip, Krzysztof i Waldek.
Strach jest najgorszym doradcą
Po raz 159. spotkaliśmy się z ludźmi w potrzebie. W potrzebie zjedzenia ciepłego, pożywnego posiłku, być może pierwszego tego dnia. W sobotę obchodziliśmy też symboliczną trzecią rocznicę powstania naszej inicjatywy. Nie było na dworcu tortu i nie było gromkiego „sto lat”, jak to w poprzednich latach bywało. Jednak był to wyjątkowy dzień, ponieważ otrzymaliśmy od Was wiele wsparcia. Nasz domofon dzwonił bez przerwy. Dzieliliście się z nami tym co mieliście.
Nie jest łatwo, ale się nie poddajemy!
Od najbliższej soboty, to jest od 16 października, znowu będziemy gotować w bardzo małym gronie - 6 osób. Robimy wszystko, aby nie zostawić "naszych" bez pomocy. Po raz kolejny powraca scenariusz z początków pandemii. Sił i pieniędzy na to wszystko zaczyna nam już brakować. Nie, nie jest łatwo, ale jeszcze się nie poddajemy. Do odwołania nie wpuszczamy wolontariuszy z zewnątrz na gotowanie. Jeżeli nie jesteś w ustalonej szóstce to niestety nie będziesz mógł nam pomagać. Próbujemy działać planowo, aby miał kto ugotować i wyjść z posiłkiem w każdą sobotę.
Strony
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- następna ›
- ostatnia »