Aktualności

Zupa to ludzie. Najlepsi z najlepszych!

Jak ten czas szybko mija. Przychodzę z informacją, że oczywiście 176 Zupa się odbyła. Serwowaliśmy pyszne leczo z dużą dawką witamin i miłości, bo Zupa to ludzie najlepsi z najlepszych. Nie wszystkich znamy osobiście. Bywa tak, że wiemy tylko, że ktoś dał komuś, a to wzięło się stąd. Strasznie to skomplikowane, ale właśnie tak było z dynią, którą użyliśmy do naszego aromatycznego leczo. Posłuchajcie. Nie znamy personalnie osób więc wybaczcie.

Starzy znajomi, herbata i rozmowa

Dzięki informacji otrzymanej od jednej z mieszkanek nadwarciańskiego osiedla (dziękujemy pani Alexandro!) trafiłyśmy do nowego miejsca. Okazało się tam, że zamieszkują je starzy znajomi. Trochę zdziwili się na nasz widok, ale chyba też się ucieszyli. Była herbata i rozmowa. Umówiliśmy się na spotkanie we wtorek na Przemysłowej, zobaczymy, co się wydarzy, czy do nas dotrą. Później pojechaliśmy do pani W. Mam nadzieję, że to były ostatnie odwiedziny w tym miejscu, ponieważ nasza przyjaciółka chce coś zmienić w swoim życiu. Trzymamy kciuki!

Wiecie, że zupa to tylko pretekst

175. Zupa na Głównym za nami! Zawsze Wam piszemy o tym co się dzieje w czasie naszego sobotniego spotkania i to co robimy w tygodniu, bo wiecie, że zupa to tylko pretekst... Zależy nam na budowaniu relacji, równym traktowaniu i chociaż często nam się włącza tryb " słuchaj pomożemy, zrobimy co chcesz, nie wszystko stracone" to cierpliwie czekamy na to, żeby osoba sama przyszła i poprosiła o pomoc. Jest to bardzo ważne, bo i wtedy decyzje są bardziej przemyślane i człowiek ma poczucie sprawczości w swoim życiu.

Aby każdy człowiek mógł żyć w szacunku i z godnością

Każdy z nas, wolontariuszy, angażuje się w Zupę, bo w wielkim skrócie - lubi. Zupa, to fantastyczne miejsce, jednak aby działało nie tylko, jako kolejna jadłodajnia, potrzebna jest masa wysiłku i czasu. To głównie praca Wioli, zasługa jej zbieranej latami wiedzy, doświadczenia i niezwykłej intuicji. Staramy się choć odrobinę wesprzeć ją w tych działaniach i mieć w nich swój mały wkład.

Każdemu z nas może zdarzyć się coś, co zburzy cały świat

174. Zupa już przeszła do historii... Jak co sobotę na Przemysłowej się działo. Nasza stała grupa wolontariuszy, przy pomocy panów z naszych zupowych mieszkań i pod dyrygenturą nieocenionej Gosi, przygotowała pyszną zupę pomidorową z treściwą wkładką w postaci pulpetów. Wraz z z zupą w paczkach znalazły się przepyszne i ,,wypasione'' kanapki oraz coś słodkiego. Wszystko jak zwykle rozdawaliśmy naszym podopiecznym przy przystanku PST na dworcu zachodnim. Wszyscy mogli liczyć także na pomoc medyczną.

Karmimy, rozmawiamy, motywujemy, budujemy relacje

173. Zupa na Głównym za nami! Dziękujemy za kolejną "białą pyrę", ale wiecie jak jest. Zapału wystarcza tylko na jakiś czas, a potem trzeba dostawać od czasu do czasu pozytywne kopniaki, żeby nabrać rozpędu i zakopać głęboko tragiczny proces myślenia. W depresji mi się nie podoba, a poza tym z Wami ten stan jest niemożliwy. W ostatnią sobotę było smacznie i "lajcikowo". Pewnie myślicie teraz, jak nakarmić ponad 150 osób i się nie napracować? Ot, sekret tkwi w tym, żeby dołączyli Ci, którym taka ilość jedzenia do przygotowania jest niestraszna! A teraz w Zupie był wyjątkowy team.

Hulał wiatr i było mokro, ale zostaliśmy gorąco przyjęci

Kolejna sobota za nami. Dla Filipa i dla mnie był to dzień nowych doświadczeń. Poszliśmy z Mariolą "w gości" do naszych Przyjaciół. Przed wyjściem zapakowaliśmy jakieś jedzonko i herbatę zaparzoną przez Filipa. Zabraliśmy też mój plecak z medykamentami i ruszyliśmy. W miejscu, do którego trafiliśmy na początku było zimno jak cholera. Hulał wiatr i było mokro. Natomiast przyjęci zostaliśmy gorąco. Widzieliśmy, że chłopaki ucieszyli się na nasz widok. Nawet pies, z początku nieufny i średnio wylewny po chwili przyszedł po pieszczoty ( że o parówce od Marioli nie wspomnę).

W tym tygodniu nakarmiliśmy ponad 150 osób i... nie tylko

W tym tygodniu „Zupa na Głównym” ponownie nakarmiła ponad 150 osób i nie tylko. To już nasze 172. spotkanie – w każdą sobotę, nieprzerwanie możecie nas spotkać na ostatnim przystanku PST „Dworzec Zachodni”. W tę sobotę rozpoczęliśmy gotowanie nieco później niż zwykle, bo o 13:00. No może nie wszyscy, ale większość wolontariuszy. Ja musiałem przyjść wcześniej, bo trzeba było zająć się rybą i zrobić wywar będący bazą zupy. Podobnie Gosia, ale to przez to, że jeszcze wcześniej trzeba było ugotować kawę i herbatę, i wlać je do termosu.

Podchodzić z szacunkiem do każdego człowieka

Nasze sobotnie, dworcowe spotkania, przyciągają tłumy ludzi. Jednak nie wszyscy na nie docierają. Z tego też względu wraz z Zuzą, pod opieką Marioli (naszej socjalnej), wyruszyłyśmy w teren, sprawdzić czy w pustostanach lub innych zaadaptowanych do zamieszkania miejscach, znajduje się ktoś, kto naszej pomocy może potrzebować. Było to moje i Zuzy pierwsze takie wyjście i mimo dobrego przygotowania, wzbudziło wiele, bardzo różnych emocji. Dziwne to były wizyty, takie uczuciowo poplątane.

Od kilku miesięcy wtorki to bardzo pracowite dni

Od kilku miesięcy wtorki to bardzo pracowite dni. Nie inaczej było wczoraj. Filip pracował za baristę proponując kawę, herbatę i coś słodkiego, żeby kalorii było trochę więcej w ten styczniowy i śnieżny dzień dla tych, którzy czekali na indywidualne spotkania z Mariolą, która jest pracownikiem socjalnym. Ja byłam od skanów, emaili i zadawania pytań dodatkowych. Po pomoc przyszło 13 osób i nikt nie odszedł bez załatwionej sprawy. W głównej mierze było to wskazanie pracodawcy i umówienie na rozmowę oraz znalezienie miejsca schronienia. Jedną osobę przyjęliśmy na nasze mieszkanie wspomagane.

Strony