Aktualności

Sporo się u nas dzieje

238. i 239. Zupa oczywiście się odbyły. Pięknie w nich pomagali nam uczniowie Gaudium et Studium i studenci ESN UE Poznań. To, że długo nic nie pisaliśmy nie świadczy o tym, że nic się u nas nie dzieje. Wręcz przeciwnie tak wiele, że czasu na relacje z zupowego życia brakuje.

Mimo obaw 237. zupa udała się całkiem dobrze

Przyznam się, że w te święta uciekłem ze zgiełku miasta na wieś, ale na tyle blisko, aby móc wrócić na „zupę”. Nieprzerwanie, tydzień w tydzień od ponad 4 lat „Zupa na Głównym” w każdą sobotę karmi potrzebujących i wyciąga rękę do tych, którzy chcieliby zmienić coś w swoim życiu, więc i tym razem nie mogło być inaczej. Zgodnie z ustalonym wcześniej planem miałem pełnić dyżur w kuchni i funkcję zupowego głównodowodzącego. Wiąże się to nie tyle z przywilejami, ile z szeregiem obowiązków.

Pomagają nam również ósmoklasiści

Wczoraj była 236. Zupa, która odbyła się dzięki zaangażowaniu 30 wolontariuszy. Znaczna część ekipy to nastolatkowie, którzy kończą ósmą klasę i walczą dodatkowe punkty do szkoły średniej za wolontariat. Praca u nas nie należy do łatwych, a na dodatek wymaga dyscypliny czasowej, bo w godzinę musimy obrać i pokroić warzywa na 100 litrów zupy, a w czasie kolejnej godziny przygotować 120 kanapek. Mnóstwo jest jeszcze do wykonania w tzw. międzyczasie: kawa, herbata, porcjowanie ciasta, krojenie warzyw na kanapki, przygotowanie wszystkich niezbędnych rzeczy na dworzec, mycie naczyń...

Od zawsze karmimy każdego, kto przyjdzie

233. i 234. Zupy oczywiście się odbyły i nakarmiły wszystkich potrzebujących, którzy zawitali na PST Dworzec Zachodni. Coraz więcej takich chwil, że słońce nas rozpieszcza i czujemy ciepły powiew wiosny. Jednak to nadal marzec i może być różnie. Gęsty,  kwaśny, mięsny kapuśniak, który  kojarzy mi się z zimą był dobrą opcją na ten zimny marcowy wieczór.

Krótko o 232. spotkaniu zupowym

232. Zupa za nami. Jutro spotykamy się po raz 233. Był żur. Będzie krupnik. Było dużo ciast. Liczymy, że i tym razem będą. Było wielu chętnych wolontariuszy. Oby tak było tak długo jak będzie potrzebna nasza pomoc. Nakarmiliśmy wszystkich głodnych. Postaramy się i tym razem.

Czy potrzebujemy Twojego  1%? Tak! Pamiętaj o nas przy rozliczeniu deklaracji rocznej: 1% = KRS 0000507234, cel szczegółowy 22172

Po posiłek przyszlo znacznie więcej osób

231. Zupa na Głównym dawno za nami. Czwartek to już ten dzień, w którym myślimy o sobocie. Ostatnio nakarmiliśmy wszystkich. Była gęsta, sycąca fasolowa, kanapki, ciasto od Was, ciepłe napoje. Było po kilka dokładek, żadnych „wynosów” i kilka osób, które dostały tylko suchy prowiant. Na posiłku pojawiło się znacznie więcej osób niż ostatnio bywało. Bardzo wielu z nich to osoby, które widziałam pierwszy raz. Starałam się do każdej zagadać. Byli tacy, którzy nie odpowiadali na moje pytania. Może nie rozumieli co do nich mówię? Zupa karmi wszystkich, którzy przyjdą na posiłek.

Sobotni krupnik Justyny

230 Zupa za nami. Trudno zaprzeczyć, że docierające do nas ostatnio wiadomości nie napawają radością. Bo z jednej strony, jakby za mało było tej nadal trwającej pandemii objawiającej się tym, że ten i ów znika z życia umieszczany w areszcie domowym przez Kwarantannę, to jeszcze wojna tuż za naszą granicą. W takiej sytuacji, gdy z każdej strony pchają się w nasze życie negatywne informacje i wydarzenia, warto mieć jakąś swoją iskierkę radości, jakiś szczęśliwy moment, który pozwoli uczepić się siebie i mimo wszystko przetrwać.

Fasolowa na dworcu

229. spotkanie na dworcu już za nami. W tym tygodniu wolontariusze nam dopisali i sprawna ekipa świetnie uwinęła się z pracami na Przemysłowej. Obieranie, mycie, krojenie, robienie kanapek, kawy, przygotowanie paczuszek z ciastem, pakowanie samochodu, sprzątanie. Jest tego sporo, jednak zawsze chętne do pracy ręce wolontariuszy sprawiają, że wszystko na czas jest przygotowane. No może tym razem był lekki stres, czy aby na pewno warzywa w zupie fasolowej będą odpowiednio miękkie, ale jak się okazało było w porządku.

Pomagać powinno się mądrze

Zupowóz pochłonął mnóstwo kasy, ale póki co jakoś jeździ. Wróciliśmy nim z serwisu, chuchamy i dmuchamy, aby znowuż nie trzeba było czegoś naprawiać. Niby nie pokonuje jakichś długich dystansów, ale zawsze coś. Jak to ze starym samochodem - trzeba pieszczot i pieniędzy. W razie potrzeby ratujemy się naszymi prywatnymi autami i jakoś dajmy radę. Nie ma co ukrywać, że w porównaniu do innych pomagających jesteśmy raczej niewielką organizacją, która nie ma za sobą jakiegoś ogromnego zaplecza, tym bardziej finansowego.

Potrzebujących było tylu, że na wynos nie zostało nic

227. spotkanie zupowe. Tym razem, mimo iż jest luty, pogoda dopisała na tyle, że nie musieliśmy przenosić wszystkiego pod zadaszenie na peronie. Pierwszy 50-litrowy termos zupy wydaliśmy w 15 minut. Potem pojawiały się kolejne osoby i po 30 minutach po pysznej ogórkowej, która była w kolejnym termosie, nie było już śladu. Wydaliśmy kanapki, konserwy rybne, słodkości, ciepłe napoje.  Nikomu głodnemu jedzenia nie zabrakło, ale też nikt nie dostał zupy do słoika lub pojemnika na następny dzień, bo dopiero po tym, gdy nakarmimy głodnych wydajemy zupę w naczyniach na wynos.

Strony