Każdy żyje w swoim rytmie, według własnego kalendarza

W ostatni weekend sierpnia ugotowaliśmy zupę po raz 414. Każdy żyje w swoim rytmie, według własnego kalendarza. Dla jednych to czas końca wakacji, przygotowania do szkoły, dla innych zwykła sobota i moment, by odpocząć po całym tygodniu. A dla wielu naszych Zupowych Przyjaciół każda sobota, niezależnie od pory roku, to szansa, by zjeść ciepły posiłek i przestrzeń do rozmowy, której często na co dzień brakuje.
Przygotowaliśmy 100 litrów gorącej jarzynowej zupy; z ziemniakami, marchewką, pietruszką, porem i brukselką. Do tego zrobiliśmy 180 kanapek. Często mamy ich zapas, żeby rozdać jeszcze coś "na późnej". Tym razem chwilę po 18:00 musieliśmy powiedzieć tym, którzy liczyli na drugą porcję, że dziś starczyło tylko po jednej dla każdego.
Kilka osób odwiedziło nas z ciastem. Dzięki temu każdy otrzymał nie tylko pożywny posiłek, ale też kawałek czegoś słodkiego, co zawsze wnosi do spotkania dodatkową radość.
Wiele osób przyszło również po pomoc zdrowotną. Nasza lekarka Marta była tam, by wszystkich wysłuchać, zbadać i doradzić. Spotkania takie jak w tę sobotę przypominają nam, że od problemów nie ma wakacji. Musimy sobie z nimi jakoś radzić i dobrze, jeśli nie jesteśmy w tym sami, tylko jest obok ktoś, kto nam w tym pomoże.
To, że co sobotę docieramy z zupą na dworzec, jest możliwe tylko dzięki Waszemu wsparciu. Jeśli chcesz dołączyć, ugotować z nami zupę, przyjść pomóc, podzielić się jedzeniem albo wesprzeć nas finansowo, będzie nam ogromnie miło. Każda para rąk, każda złotówka, każde dobre słowo naprawdę robi różnicę.
Zuza