Aktualności
No tak, zasmażka...
Przy jednym stole ekipa wolontariuszy obrała i pokroiła kilkadziesiąt kilo warzyw, przy innym odbywało się tarcie kiszonych ogórków, stolik przy oknie przysłużył do krojenia ciasta, w garnkach gotowała się zupowa baza, a na środku wdzięcznie parzyło się wiadro kawy i herbata. Tak rozpoczęło się nasze 278. spotkanie, a to był jedynie początek. Później przygotowaliśmy również kanapki z mięsem, rzodkiewką i kiełkami oraz spakowaliśmy je w paczki z dodatkowym prowiantem. Praca wrzała, raz po raz przyszedł ktoś z ciastem lub rzeczami do naszego magazynu. Domofon dzwonił wyjątkowo często.
Przez posiłek okazujesz innym serce
Kiedy Małgosia, po debiucie z gotowaniem bez Wioli, poprosiła mnie o napisanie posta, zgodziłam się od razu. Przecież to…proste! Wystarczy skreślić kilka słów o tym, co ugotowaliśmy i ile osób było na zupie. Wtedy przypomniałam sobie, jak poruszające posty piszą Wiola i wolontariusze Zupy, i dopadła mnie trema. Taka, jaką odczuwałam, kiedy w ostatnią sobotę same decydowałyśmy z Elą ile jeszcze doprawić zupę, żeby była pyszna jak zawsze. Robiąc zasmażkę pomyślałam, że chciałabym, żeby ta zupa pozwoliła osobom w kryzysie bezdomności poczuć się jak na rodzinnym obiedzie.
Czego można nauczyć się od awokado
Na 276. spotkanie zrobiliśmy 150 kanapek i wszystko poszło. W zasadzie, to nie były same kanapki, ale takie paczuszki na później zawierające kanapkę, konserwę rybną i herbatniki. I wydaliśmy to wszystko wcale nie na „dokładki”, ale dla tych, którzy przyszli głodni. Pamiętam też, że dla jednej z osób Wiola wyciągała jakieś swoje kanapki z auta. A więc znowuż przybyło potrzebujących. Zawsze kanapki to taki probierz tego, ile osób przychodzi na nasze posiłki. Zwykle jest trudno policzyć, ile wydaliśmy porcji zupy, ciasta czy kawy, ale kanapki są bardzo dokładną „jednostką miary”.
Mieszkanie może zmienić życie
Mówią, że tylko krowa (właściwie nie wiem dlaczego ona) nie zmienia poglądów i chyba tylko to mnie ratuje. Przez wiele miesięcy stałam na stanowisku, że żadnej koedukacji w mieszkaniu wspieranym, że tylko Panowie i już. Jak zadzwoniła do mnie któraś z kolei Pani, która kończy terapię i nie ma się gdzie podziać biłam się z myślami, że może znaleźć jakieś nieduże mieszkanie dla nich. Jest jak jest, każdy grosz na wagę złota – dodatkowe obciążenia w obecnej sytuacji, niekoniecznie. I byłam dzielna w swoich postanowieniach do momentu…aż przyszła Ona, w któryś z wtorków, Pani P.
Smaczna gulaszowa
Pierwsza sobota tego roku to nasze 275. spotkanie z osobami potrzebującymi przede wszystkim ciepłego posiłku, ale też rozmowy, uśmiechu, dobrego słowa. Czasami też tego, żeby ktoś w nich uwierzył zanim oni uwierzą w siebie. Na dworcu czekała na nas spora kolejka. Gdy otworzyliśmy termos słyszałam tylko „ale pachnie”. Gulaszowa była smaczna, aromatyczna, rozgrzewająca i rzeczywiście zapach był przedni. Kolejka zdawała się nie kończyć. Po 20 minutach nie było już kanapek, po 30 zupy, kawy, herbaty i ciasta. Medycy zmieniali opatrunki, Magda robiła zapisy na rzeczy, które wydamy jutro.
Pożywna meksykańska na pożegnanie 2022 r.
Wczoraj pożegnaliśmy rok 2022. Tradycyjnie, jak w każdą sobotę wychodząc z posiłkiem do osób potrzebujących. Tym razem była to gęsta, sycąca zupa meksykańska. Pikantna i rozgrzewająca. W oddali słychać było od czasu do czasu fajerwerki. Okres świąteczno-noworoczny to trudny czas dla tych bez domu. Częściej widać łzy w oczach. Potrzeba przytulenia się do drugiego człowieka jest silniejsza. Wtedy można tylko być, uśmiechać się, potrzymać za rękę, popatrzeć w oczy. Nie można zabrać nałogów, depresji, traum i chorób. Życzymy Wam i sobie tego trwania przy drugim człowieku.
Jak to było z tymi namiotami
Jeden z rozstawionych przez nas namiotów termicznych wzbił się na wyżyny, ale zanim on to zrobił, musieliśmy my wszyscy. Większość widzi finał – stoi namiot. Nieliczni tylko wiedzą, ile przez ostatnie 4 tygodnie było potrzebne wsparcia różnych osób, otwartości serca, zaangażowania, wątpliwości i próśb o pomoc. Tej zimy, którą zaliczamy do ciepłych, parę dni mrozu spowodowało, że w naszym mieście zamarzły znane nam dwie osoby. Jedną udało się uratować wyprowadzając z hipotermii (palce u nóg są zagrożone amputacją). Można bezczynnie na to patrzeć - przecież co roku tak się zdarza.
Wreszcie się udało! Sprowadziliśmy namioty termiczne
Dzisiejszy dzień był ciepły i słoneczny, ale prawda jest taka, że mamy zimę. Mróz jest bardzo niebezpieczny dla osób, które przebywają w miejscach niemieszkalnych, więc sprowadziliśmy z Czech namioty termiczne, które są awaryjnym schronieniem przed zimnem dla osób, które z różnych powodów nie chcą lub nie mogą skorzystać z pomocy instytucjonalnej. Bez wsparcia wielu byłoby to niemożliwe. Dziękujemy! Zadanie zostało sfinansowane ze środków publicznych Miasta Poznania. #poznanwspiera
Świąteczna nuta - małe i większe skrzaty
Zupa 273. Pewnie nawet gdyby sobota wypadła w niedzielę, to i tak byśmy gotowali, bo dla nas „w każdą sobotę” oznacza każdą, bez wyjątków, nawet w tą 24 grudnia. I jak to w święta - było wesoło, głośno, pachnąco i pracowicie. Świąteczna nuta towarzyszyła nam w przygotowaniu kanapek, w kuchni czarował się bigos, małe i większe skrzaty pakowały paczki ze smakołykami na zaś i na później, dołączając kartki z życzeniami, które dostaliśmy od Was. Ciasta, pierniki, dary z ubraniami, wpadały do nas nie przez komin, ale były przynoszone przez Was.
Działanie w niedoczasie
Już jutro kolejna Zupa, a tutaj dopiero relacja z 271. Bywa i tak, że „niedoczas” powoduje, że trzeba czas dzielić na sprawy ważne i ważniejsze. Grudzień po prostu taki jest i tyle. Ostatnia sobota to praca pod presją czasu. Bazarek w naszej siedzibie, świąteczny jarmark na Wildzie i sobotnie gotowanie dla naszych Zupowych Przyjaciół. Tak sobie "dołożyliśmy" i nie żałujemy. Było trochę nerwowo, pracy było dużo, ale jak zwykle z taką ekipą jak zupowi wolo nie ma rzeczy niemożliwych.
Strony
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- …
- następna ›
- ostatnia »