Aktualności

Na dworcu już czuć jesień

W kotle wrze, krzątanina, rozmowy, zapachy, śmiechy - znaczy się sobota, 264. z rzędu. Gotujemy, a pomaga nam w tym ekipa z Sii oddział w Poznaniu. Świetni ludzie, pełni energii i w doskonałych humorach. Zmieniliśmy nieco perspektywę i aktywowaliśmy warzywne SPA. W pakiecie są dostępne: medytacyjne, wzmacniające kontakt z naturą i odprężające obieranie warzyw, oczyszczające wewnętrznie obieranie cebuli oraz wspólny, integrujący płacz przy krojeniu powyższej. A wszystko to całkiem za darmo. Takie u nas cuda!

Rocznicowe spotkanie z zupowe

15 października przypadła rocznicowa Zupa. Piąte urodziny, czyli święto wszystkich naszych wolontariuszy i darczyńców. To sukces wszystkich tych, którzy z nami byli i są. Pracowity dzień, wielu chętnych do pomocy i wsparcia, bez którego sobotnie wyjście do osób w potrzebie z wyjątkowym posiłkiem, nie byłoby możliwe. Niezawodne Whiskey in the Jar Stary Browar Poznań, które w każdy piątek obdarowuje nas mięsem poprosiliśmy o upieczenie 150 porcji pysznej karkówki, bo jak święto, to i obiad musi być wyjątkowy: sztuka mięsa, pyszny sos, pyry i buraczki.

Kapuśniak w towarzystwie gzika

262. Zupa była dokładnie taka, jak napisała Agnieszka z wolontariatu Aquanet S.A. - "Dziś wielki powrót na Zupa na Głównym. Na wejściu Wioletta zwróciła uwagę, że tak się nie godzi. Wjechał kwaśny kapuśniak, były łzy przy cebuli oraz ogólnie śmiech. Przy gotowaniu wspominaliśmy początki Zupy, bo już za tydzień obchodzi ona piąte urodziny! Ledwo zdążyliśmy, bo dziś sporo ekipy brało udział w Biegu Motyli, koniec butli z gazem, ale udało się! Ba! Nawet wjechało dodatkowe zajęcie i Renata z Aldoną podkręciły smak gziku, który dziś będzie wydawany na dworcu razem z zupą.

Pomagamy, rozmawiamy, szukamy wspólnie rozwiązań

Już za chwilę kolejna Zupa, po tej kolejnej rocznicowa. Już będziemy mieli 5 latek. W ostatnią sobotę, która była pierwszą sobotą miesiąca, wyszliśmy 261. raz z posiłkiem do osób w potrzebie. Do tych, którzy cierpią na niedostatek jedzenia, ale też dobrego słowa, uśmiechu i zainteresowania. Zadanie to stawia przed wolontariuszami wysoko poprzeczkę. Każda osoba to inna historia, inne potrzeby, traumy, porażki. Pomagamy, rozmawiamy, szukamy wspólnie rozwiązań. Łapiemy te pozytywne, radosne momenty, żeby zauważyć sens naszego działania.

Królował gęsty, pyszny, sycący żur

260. Zupa za nami! Produkty na zupę i kanapki zostały zakupione dzięki Waszemu finansowemu wsparciu. Dziękujemy! Chętnych rąk do pracy, otwartych serc i szerokich uśmiechów nie zabrakło. Nikt nie wyszedł głodny. Zupy i kanapek wystarczyło dla wszystkich! Dzięki ciastom od Was było baaardzo słodko. Wiele razy usłyszeliśmy: dziękujemy, robicie dobrą robotę, było pysznie, wszystkiego dobrego dla was wszystkich. Królował gęsty, pyszny, sycący żur na zakwasie.

Pomóżcie nam pomagać

Na Przemysłowej zawrzało i zabulgotało! 259. Zupa należała do młodzieży. Jeszcze trochę nieśmiali, acz przesympatyczni i uśmiechnięci, pod czujnym okiem Filipa i Justyny, przejeli obieranie, krojenie, smarowanie, pakowanie. Miałam lekkie obawy czy jakaś katastrofa się nie wydarzy w postaci pociętych paluszków. Zamiast spodziewanego nieszczęścia, dostałam obrane i pokrojone ziemniaki, pietruszki, marchewki, selery i perfekcyjnie przygotowane ponad sto kanapek.

Sobota pełna darów

258. spotkanie zupowe przeszło do historii. Jeszcze nie zdążyliśmy rozpocząć gotowania, a już rozległ się pierwszy dzwonek spośród wielu tego dnia. Tak, to była sobota pełna darów. Otrzymaliśmy kilka znakomitych ciast oraz potrzebne rzeczy do naszego magazynu z odzieżą. Już od kilku tygodni można zaobserwować przy zapisach przygotowania na chłodne noce. My żyjemy ostatnimi ciepłymi dniami lata, lecz myśli wielu z naszych Zupowych Przyjaciół kierują się już w stronę zimy.

Nie zabrakło nawet słodkości

257. Zupa na Głównym za nami! Była to wyjątkowa Zupa, ponieważ pierwszy raz męski pierwiastek królował na gotowaniu. Królował i to jak! Panowie z niewielką pomocą Pań pobili rekord w szybkości. Przed piętnastą wszystko było gotowe, toteż czas wyjścia na dworzec niektórzy wykorzystali na „nicnierobienie”, a niektórych nosiło tak, że o mały włos ekipa, która zgłosiła się do posprzątania kuchni nie miałaby co robić. Trzeba było ich powstrzymywać perswazją słowną. Taka sprawna ekipa to skarb!

Patrzeć sercem i widzieć potencjał

W tę sobotę przyszło nam rywalizować z ostatnim weekendem wakacji i dlatego obawiałem się, że trzeba będzie przygotować zupę w bardzo szczupłym składzie. Pomyliłem się – wolontariusze dopisali i to dopisali na medal! Po pierwsze, wróciły do nas „Minionki”, jak sama nazwała się pewnego dnia grupka, która we wrześniu kończyła podstawówkę i początkowo pojawiała się u nas głównie po zaświadczenia o wolontariacie, a później po prostu po to, aby pomagać. Na gotowanie dotarła Zosia, Basia, Ania i „Maksiu”. Były Minionki, więc nie mogło również zabraknąć Gru.

Powrót z pustymi termosami

255. spotkanie zupowe. Ależ było przyjemne! W takie dni, kiedy to ja koordynuję działania, zwykłam brać udział w przydzielanych zadaniach. Wiecie jak to jest, jak wie się lepiej i jak samemu zrobi się szybciej…no ja tak czasem mam. A raczej miałam. Tej soboty, jedyne co zrobiłam, to z podziwem patrzyłam, jak nasi Wolontariusze doskonale radzą sobie z przydzielonymi zadaniami. Justyna miesza w garach, dziewczyny robią koktail, Witek wprowadza nowy system kanapkowy a reszta pracuje, jak najpracowitsze mróweczki.

Strony