Aktualności

Krótko o 232. spotkaniu zupowym

232. Zupa za nami. Jutro spotykamy się po raz 233. Był żur. Będzie krupnik. Było dużo ciast. Liczymy, że i tym razem będą. Było wielu chętnych wolontariuszy. Oby tak było tak długo jak będzie potrzebna nasza pomoc. Nakarmiliśmy wszystkich głodnych. Postaramy się i tym razem.

Czy potrzebujemy Twojego  1%? Tak! Pamiętaj o nas przy rozliczeniu deklaracji rocznej: 1% = KRS 0000507234, cel szczegółowy 22172

Po posiłek przyszlo znacznie więcej osób

231. Zupa na Głównym dawno za nami. Czwartek to już ten dzień, w którym myślimy o sobocie. Ostatnio nakarmiliśmy wszystkich. Była gęsta, sycąca fasolowa, kanapki, ciasto od Was, ciepłe napoje. Było po kilka dokładek, żadnych „wynosów” i kilka osób, które dostały tylko suchy prowiant. Na posiłku pojawiło się znacznie więcej osób niż ostatnio bywało. Bardzo wielu z nich to osoby, które widziałam pierwszy raz. Starałam się do każdej zagadać. Byli tacy, którzy nie odpowiadali na moje pytania. Może nie rozumieli co do nich mówię? Zupa karmi wszystkich, którzy przyjdą na posiłek.

Sobotni krupnik Justyny

230 Zupa za nami. Trudno zaprzeczyć, że docierające do nas ostatnio wiadomości nie napawają radością. Bo z jednej strony, jakby za mało było tej nadal trwającej pandemii objawiającej się tym, że ten i ów znika z życia umieszczany w areszcie domowym przez Kwarantannę, to jeszcze wojna tuż za naszą granicą. W takiej sytuacji, gdy z każdej strony pchają się w nasze życie negatywne informacje i wydarzenia, warto mieć jakąś swoją iskierkę radości, jakiś szczęśliwy moment, który pozwoli uczepić się siebie i mimo wszystko przetrwać.

Fasolowa na dworcu

229. spotkanie na dworcu już za nami. W tym tygodniu wolontariusze nam dopisali i sprawna ekipa świetnie uwinęła się z pracami na Przemysłowej. Obieranie, mycie, krojenie, robienie kanapek, kawy, przygotowanie paczuszek z ciastem, pakowanie samochodu, sprzątanie. Jest tego sporo, jednak zawsze chętne do pracy ręce wolontariuszy sprawiają, że wszystko na czas jest przygotowane. No może tym razem był lekki stres, czy aby na pewno warzywa w zupie fasolowej będą odpowiednio miękkie, ale jak się okazało było w porządku.

Pomagać powinno się mądrze

Zupowóz pochłonął mnóstwo kasy, ale póki co jakoś jeździ. Wróciliśmy nim z serwisu, chuchamy i dmuchamy, aby znowuż nie trzeba było czegoś naprawiać. Niby nie pokonuje jakichś długich dystansów, ale zawsze coś. Jak to ze starym samochodem - trzeba pieszczot i pieniędzy. W razie potrzeby ratujemy się naszymi prywatnymi autami i jakoś dajmy radę. Nie ma co ukrywać, że w porównaniu do innych pomagających jesteśmy raczej niewielką organizacją, która nie ma za sobą jakiegoś ogromnego zaplecza, tym bardziej finansowego.

Potrzebujących było tylu, że na wynos nie zostało nic

227. spotkanie zupowe. Tym razem, mimo iż jest luty, pogoda dopisała na tyle, że nie musieliśmy przenosić wszystkiego pod zadaszenie na peronie. Pierwszy 50-litrowy termos zupy wydaliśmy w 15 minut. Potem pojawiały się kolejne osoby i po 30 minutach po pysznej ogórkowej, która była w kolejnym termosie, nie było już śladu. Wydaliśmy kanapki, konserwy rybne, słodkości, ciepłe napoje.  Nikomu głodnemu jedzenia nie zabrakło, ale też nikt nie dostał zupy do słoika lub pojemnika na następny dzień, bo dopiero po tym, gdy nakarmimy głodnych wydajemy zupę w naczyniach na wynos.

Reportaż opowiadający o działalności poznańskiego Stowarzyszenia Zupa na Głównym

Reportaż opowiadający o działalności poznańskiego Stowarzyszenia Zupa na Głównym założonego w 2017 r., które na co dzień spieszy z pomocą osobom w kryzysie bezdomności. Reportaż ukazuje podejmowane działania, motywację i doświadczenia osób zaangażowanych w projekt, jak i przybliża codzienność osób znajdujących się w kryzysie bezdomności.

Wszystkie termosy wróciły puste

W ostatnią sobotę po raz 226. spotkaliśmy się z naszymi Zupowymi Przyjaciółmi. Wieczorem pogoda nas niestety nie zaskoczyła i była taka jak dzień wcześniej i od sobotniego poranka. Było deszczowo, zimno i wietrznie. Pierwszy raz w tym roku weszliśmy pod zadaszenie na peronie. Jeszcze dwa lata temu wydawaliśmy tylko w tym miejscu. Było ciasno, ale nie aż tak jak teraz. Przyszło mnóstwo osób i znowu wiele nowych twarzy. Gotowaliśmy pomidorową z klopsami. Klopsy były słusznej wielkości i zajmowały połowę miski, więc zupy do niej laliśmy tylko połowę.

Na PST spora kolejka potrzebujących

225 zupa. za nami. Dostaliśmy od Was spory zapas fasoli, zatem przyszła na nią kolej i już w piątek rozpoczęliśmy sobotnie gotowanie fasolowej. W umiejętności Justyny nie wątpię, ale upór fasoli potrafi być bezwzględny, wiec aby uniknąć kłopotów, przygotowaliśmy ją w przeddzień spotkania na PST, tak aby Justyna nie musiała znowu prężyć się nad kotłem, próbując zmiękczyć ją na litość.

Krupnik, że palce lizać!

Podobno udało się nam ugotować taki krupnik, że „palce lizać!”, więc trudno dziwić się, że krótko po godzinie 18 nie było śladu w termosach po 90 litrach zupy. Co by nie mówić, jest to bardzo miłe dla ucha wolontariusza, gdy słychać pochwały, a ich potwierdzeniem jest szybko ukazujące się dno termosu. Bo co byśmy nie robili na naszych spotkaniach, to całość kręci się wokół garnka zupy, która jest pretekstem, powodem i jednym z najbardziej widocznych efektów naszych działań.

Strony