Bywa tak, że w piątek nieco się martwimy

365. zupa jest już za nami. Co tydzień w czwartek sprawdzamy, ile mamy rąk do pracy na sobotę. Bywa tak, że w piątek nieco się martwimy. Wtedy zwracamy się z prośbą do różnych osób, żeby przyszli nam pomóc lub sami zmieniamy plany na weekend i organizujemy się tak, jak potrafimy. W ostatnią sobotę w gotowaniu wsparł nas niezawodny wolontariat z Aquanet SA. Są z nami już od lat i odnajdują się w naszej kuchni znakomicie.
Ugotowaliśmy ogórkową na żeberkach i zrobiliśmy ponad 180 kanapek. Przygotowaliśmy kawę, herbatę i całą skrzynkę ciasta. Pojechaliśmy na dworzec. Wcześniej podczas gotowania, kiedy szykowaliśmy dziesiątki kilogramów jedzenia, najmłodsi wolontariusze z przekonaniem kilka razy powiedzieli na głos, że dzisiaj nikomu na pewno nie zabraknie jedzenia. Kiedy zobaczyłam kolejkę czekających na nas osób, zwątpiłam, czy aby na pewno nie zabraknie... Odłożyliśmy trochę kanapek dla tych, co mogą przyjść później. Ciężko jest powiedzieć osobie, która spóźniła się na posiłek, że nic już nie mamy. Kiedy ktoś słyszy, że nie ma już zupy, często w jego oczach pojawiają się łzy. Dopytują, czy aby na pewno nic już nie ma, z nadzieją, że może jednak dostaną chociaż kawałek chleba. Jesteśmy wtedy bezradni. Staramy się udzielić informacji, gdzie w ciągu tygodnia w Poznaniu można otrzymać ciepły posiłek. Nie da się jednak ukryć, że jest nam po prostu też przykro. Gotowaliśmy pół dnia, nakarmiliśmy 180 osób, ale wracamy myśląc o tych, dla których zupy zabrakło.
Zuza