Zuzowa grochówkowa i sens pomagania

Zaczęło się od tego, że Wiola poprosiła mnie o „zastępstwo dowództwa” oraz ugotowanie zupy na nasze 223. spotkanie. Co tam, gotowanie zupy to nie pierwszyzna, ale później o coś zapytała mnie Zuza, więc ja, korzystając z okazji, też ją o coś zapytałem i w ten sposób Zuzanna pokazała nam swoje talenty kulinarne gotując pyszną grochówkę. To nie tylko moja opinia – wszyscy chwalili grochówkę, tak przy stole, jak i na PST.

Tradycyjnie, jak w każdą sobotę, tuż przed 17:30 pojawiliśmy się na PST „Dworzec Zachodni”, gdzie powitała nas kolejka czekających. Wolontariuszy było więcej, niż zwykle, więc miałem czas pochodzić i porozmawiać z różnymi osobami pochylonymi nad miską zupy, czy też pijącymi kawę. Ucieszyło mnie to, że niektóre z nich widząc mnie chodzącego tu i ówdzie z identyfikatorem zupowym same zaczynały rozmowę od słów „słyszałem, że pomagacie, a ja potrzebuję pomocy”. Taki jest właśnie (i między innymi) cel istnienia Zupy – wyciąganie ręki do tych, którzy są w potrzebie, pomaganie tym, którzy chcą dać sobie szansę na nowe życie.

Później, gdy już rozchodziliśmy się do domów, przyszła mi do głowy taka refleksja. Patrząc na już oddalających wolontariuszy pomyślałem, że byli tu w Boże Narodzenie, byli też w Sylwestra nie bacząc na nieprzespaną noc i spotkania ze znajomymi. Potrafili zrezygnować z jakiejś części własnych potrzeb i dać siebie innym. Czyż zupowi wolontariusze to nie są najlepsi z najlepszych? Przychodzą i pracują zupełnie za darmo, poświęcając najcenniejszą wartość w ich życiu – czas. Nie będą go mieli więcej, bo każdy z nas ma dokładnie tyle samo – 24 godziny na dobę i ani sekundy więcej. Jasne, że nigdzie nie jest lepiej niż w sobotę, w zupowym towarzystwie, ale mimo wszystko… Bardzo chcę, żeby na świecie było więcej takich „wariatów” skłonnych do poświęcenia swoich osobistych spraw dla innych. Dających z siebie dokładnie tyle, ile w tym momencie trzeba. Żeby nie zagłaskać kogoś na śmierć, ale pomóc, wesprzeć z delikatnością, nie narzucając się.

Wiele razy słyszałem pytanie dlaczego pomagamy. Może należysz do osób, które szukają odpowiedzi na pytanie o powód. Może to zdanie pomoże uzyskać odpowiedź. Usłyszałem je oglądając film dokumentalny, na którym obok innych postaci przewijał się też papież Franciszek. A swoją drogą, niesamowity człowiek – bardzo lubię go słuchać. W tym filmie wiele osób, między innymi Franciszek, opowiadało o własnych doświadczeniach życiowych i dzieliło się opiniami na różne tematy: pracy, marzeń, starzenia się i innych. Nie zapamiętałem nawet kontekstu podchwyconej wypowiedzi papieża, ale dobrze zapamiętałem jej treść: „Bo przecież jeśli wierzysz, że życie innych jest równie wiele warte jak twoje, to będziesz pomagać”.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi o to, że to wypowiedź papieża, ale o to, że trafia ona w punkt, ponieważ staramy się, aby właśnie o taką wiarę w wartość życia opierała się cała działalność Zupy. Nie jesteśmy związani ani z żadną organizacją wyznaniową, ani z partią polityczną - po prostu wierzymy, że życie każdego człowieka ma wartość i sens. Piszę to przede wszystkim we własnym imieniu, ale wydaje mi się, że większość wolontariuszy oraz tych, którzy wspierają zupowe działania myślą podobnie.

Dla mnie sobotnia Zupa zacznie się od jutra. Trzeba pojechać po zaopatrzenie, przygotować pomieszczenia na Przemysłowej do gotowania. Zajrzeć, czy w aucie jest paliwo, czy w butlach jest wystarczająca ilość gazu, czy... Zrobić cały support, nie tylko techniczny. Ale wiecie co? Już cieszę się na nasze sobotnie spotkanie. Czy można gdzieś lepiej spożytkować sobotę? Czy gdzieś znalazłbym lepsze towarzystwo? Na pewno nie! Do zobaczenia!

Jacek