Aktualności

Mamy 6 lat!

Wczoraj był 14 października. Dokładnie 6 lat temu po raz pierwszy wyszliśmy z miską gorącej zupy do człowieka w potrzebie. Przez te lata krok po kroku budowaliśmy zaufanie i relacje z tymi, którzy są w złej sytuacji życiowej. Potrzebują wsparcia, jedzenia, dobrego słowa, potraktowania ich normalnie, po ludzku, z szacunkiem. Można rzec, że dzisiaj jest pierwszy dzień naszego nowego życia. Zaczynamy kolejny etap i mocno to czujemy.

Zbieramy na nowy Zupowóz

Dobrze wiecie, że bez pewnych narzędzi trudno jest pracować. Dla Zupy takim niezbędnym narzędziem jest auto do transportu produktów żywnościowych. Począwszy od tych, które trzeba kupić, żeby przygotować posiłek jak i już gotowych do spożycia: zupy i ciepłych napojów w termosach oraz zapakowanych kanapek czy skrzynek/kartonów z owocami czy słodkimi przekąskami. Auto takie podobnie jak pomieszczenia, w których przygotowuje się posiłek dla celów żywienia zbiorowego musi być zaakceptowane przez Sanepid.

Będą ziemniaki, marchew, pietruszka i kasza. Rosół!

Wczoraj była 315. Zupa. Było na niej jak w ulu, albo na długiej przerwie, która trwała ponad 2 godziny. Wszystko dzięki i za sprawą wolontariatu młodzieżowego, który będzie do nas przychodził zawsze w pierwszą sobotę miesiąca. Dopiero przy robieniu kanapek trochę się wyciszyło, bo była potrzeba skupienia się – składników sporo, więc ważne było, aby się nie pomylić.

Ciśnienie na Zupie!

W ostatnią sobotę po raz 314. wyszliśmy z posiłkiem do osób potrzebujących. Po raz 314. spotkali się też wolontariusze na wspólnym gotowaniu. Każde gotowanie to inna ekipa: wolontariat pracowniczy, zagraniczni studenci, młodzież. Wolontariusze, którzy są z nami od dawna i ci, którzy dopiero próbują, czy to będzie miejsce dla nich. Każda Zupa jest inna, ale zawsze mamy takie przekonanie, że można działać razem i mieć wspólny cel mimo różnic. Różnić się pięknie z korzyścią dla tych, którzy są w potrzebie.

Siostrzeństwo

Kobieta jest postrzegana w naszej kulturze jako ostoja domowego ogniska. Matka Polka, której stawia się pomniki. Jako ta, która ma być silna, ze wszystkim sobie radzić. W niektórych domach jako ta, która czasami nadstawi policzek i obsłuży mężczyznę, który właśnie wrócił po zakrapianej imprezie z kolegami. Niektóre mają takie wzorce od pokoleń. Pamiętają babcię, mamę i ich relacje oraz miejsce w domu. Czasami bywa tak, że nawet nie wyobrażają sobie i nie myślą o tym, że można żyć inaczej.

Zobaczyć człowieka w człowieku

Pewnego upalnego popołudnia byliśmy na dworcu. Rozmawialiśmy z napotkanymi osobami bezdomnymi. Przestrzegaliśmy przed słońcem, mówiliśmy, żeby dbali o siebie i uważali na innych. Wzrokiem szukaliśmy tych, których nie znamy, a mogą być na początku bezdomności. Tego lata wielu było na początku ze względu na dużą falę eksmisji, która nastąpiła po dwóch latach wstrzymania ze względu na pandemię. Zauważyłyśmy, że na przystanku autobusowym w pełnym słońcu siedział starszy człowiek. Skromnie ubrany, trochę zaniedbany. Z czoła kapał mu pot. Siedział w pełnym słońcu.

Podobno to ostatni taki ciepły weekend

312. Zupa za nami. Mówią, że to był ostatni taki ciepły weekend. Oby się nie spełniło. Noce bywają już coraz chłodniejsze. Godzina 20 to już prawie noc. Liście powoli żółkną na drzewach. Wielkimi krokami zbliża się 6. rocznica wydania przez naszych wolontariuszy pierwszej miski zupy dla człowieka w potrzebie. Był to czas pełen dobrych i złych zdarzeń, jak to w życiu. Więcej przyjaciół i ludzi, którzy nam kibicują i dobrze życzą, aniżeli tych po drugiej stronie. Wolontariusze odchodzą i przychodzą na ich miejsce nowi.

Aromaty rozmarynu, kurkumy, czosnku oraz ziół i warzyw

311. spotkanie zupowe. Tej soboty aromaty rozmarynu, kurkumy, czosnku oraz ziół i warzyw zdominowały ulicę Przemysłową. Ela i Asia dały popis kulinarnym możliwościom, który zauważony został zaraz po naszym przyjeździe na dworzec. Gdy tylko otworzyliśmy pierwszy termos z zupą, dało się słyszeć: „Ale pachnie!”. Mimo, iż ludzi było trochę mniej niż ostatniej soboty, to zupa rozeszła się w okamgnieniu. Zostało jedynie trochę kanapek, które wydaliśmy na dokładkę do zjedzenia na później lub w kolejny dzień. Idealnie.

Ostatni weekend wakacji

Na 310. spotkanie przygotowaliśmy krupnik. Ostatni (dla niektórych) weekend wakacji powiał lekką nutą nostalgii, jednak szybko się z typ uporaliśmy wpadając w wir pracy. Ugotowaliśmy żeberka, obraliśmy warzywa, a w czasie kiedy gotowała się zupa, przygotowaliśmy 200 pożywnych kanapek z mięsem, rukolą, roszpunką, papryką i pomidorami. Mam nadzieję, że ta dodatkowa dawka witamin przysłuży się naszym Zupowym Przyjaciołom. Wiadomo jednak, że oprócz witamin, każdemu z nas potrzeba od czasu do czasu również dobrego, domowego ciasta.

Musieliśmy podzielić siły

W tę sobotę musieliśmy podzielić siły. Gosia z „Dziunią” i Magdą pojechały na kiermasz, aby zbierać pieniądze na naszą działalność, natomiast ja dowodziłem w kuchni. Dziewczyny pojechały na kiermasz „Zupowozem” i planowo miały wrócić po siedemnastej, więc musieliśmy zapakować się do mojego auta. Nie jest ono tak pakowne, jak „Zupowóz” i obawiałem się, że nie uda nam się zmieścić wszystkiego. Oprócz termosów osobnym samochodem wozimy też wyposażenie dla medyków. Dobrze, jeśli też jesteśmy w stanie zabrać choćby niektórych wolontariuszy.

Strony