Aktualności
Sobotnie gotowanie nie ma świąt, urlopów i L4
Zbliża się długi weekend. Niektórzy dzisiaj po raz ostatni w tym tygodniu są w pracy i już myślą o tym, co będą robić w te piękne, słoneczne dni wolne. Niektórzy z naszych wolontariuszu usiądą znowu w sobotę przy wspólnym stole, aby przygotować posiłek dla tych, którzy nie mogą samodzielnie zaspokoić głodu. W kolejce ustawią się osoby samotne, ubogie, bezdomne i te, którym zabrakło pieniędzy na jedzenie po opłaceniu rachunków i zapłaceniu za leki. Na każdej naszej sobotniej "wydawce" słyszymy wiele historii.
Gotujemy razem z wolontariuszami z firm Terlan i Aquanet
Wczoraj spotkaliśmy się już po raz 410. W tym czasie nasza zupowa społeczność rozrosła się i zmieniała. Na dworcu niektórych znamy od lat, a niektórych spotykamy po raz pierwszy. Tak samo w naszej kuchni można spotkać "dinozaury" i nowe twarze. W każdym tygodniu jesteśmy w takim składzie, jaki akurat uda nam się złożyć. Łączy nas to, że w ten dzień chcemy wspólnie zrobić coś dla innych.
Prezent od Zosi i Łukasza
Parę tygodni temu Zosia i Łukasz mieli ślub. Z tej okazji poprosili swoich gości o datki do naszej zupowej puszki. W ten sposób uzbierali pieniądze na dwa nasze spotkania z osobami potrzebującymi wsparcia żywieniowego. W ostatnią sobotę wraz ze swoją rodziną, która była na ich przyjęciu, przyszli do nas, abyśmy mogli wspólnie przygotować wieczorny posiłek. Pracy było sporo, bo gotowaliśmy gulaszową, a to wymagająca zupa. Szczególnie, gdy gotuje się jej 100 litrów. Ekipa była tak bardzo zgrana, że mieliśmy jeszcze bardzo duży zapas czasu i nawet zupa postanowiła się wcześniej ugotować.
Łzy nad workiem cebuli
407. zupa zaczęła się od łez. Wszyscy solidarnie płakaliśmy nad workiem cebuli. Obieraliśmy, kroiliśmy, a przez mokre oczy nie było widać końca. Późniejsze 30 kilogramów ziemniaków to była już czysta przyjemność. Wszystko trafiło do garów, a chwilę później w kuchni zapachniało gęstą cebulowo-porową zupą na żeberkach. Tego dnia do zupy mieliśmy dodatkowo 300 pysznych bułek od Catering Biesiada. Na dworcu czekało na nas tak wiele osób, że w krótkim czasie wszystko rozdaliśmy.
Gotujemy z wolontariuszami z Franklin Templeton
Za mało zupy – to najgorszy scenariusz na dworcu, ale tym razem musieliśmy się z nim zmierzyć. Ogórkowa Eli rozeszła się w niespodziewanie szybkim tempie. Niestety, nie wystarczyło jej na dokładki dla wszystkich chętnych oraz kilku spóźnionych. Na szczęście miałam trochę suchego prowiantu i kanapek w zapasie, jednak prawdziwą satysfakcję czuję wtedy, gdy każdy na dworcu dostanie ciepły posiłek, chleb, ciasto.
Ela i jej pomidorowa
405. Zupa dawno za nami! Pyszną zupę pomidorową ugotowała Ela. Ochom i achom nie było końca! Tylko nieliczni wiedzą, jak to jest usmażyć 200 pulpetów w taki upalny dzień, jaki był w sobotę. Ekipa była roześmiana, pracowita i świetnie się spisaliśmy, i mimo niekonwencjonalnego gotowania wszystko, i wszyscy dojechali na czas po to, żeby wieczorny posiłek mógł zjeść każdy kto stanie w kolejce na PST Dworzec Zachodni w Poznaniu.
Błąd 404 - nie znaleziono
Numer 404 to dla większości użytkowników komputerów to od razu sygnał, że coś poszło nie tak. Strona nie istnieje, nie można jej znaleźć, wystąpił błąd. To cyfrowe „nie ma cię”, „nie udało się”, „spróbuj później”. Dobrze, że człowiek to nie komputer. Nie działa na kodzie, nie zawsze reaguje przewidywalnie. Ale właśnie to coś, czego nie da się zaprogramować, sprawia, że potrafimy być dla siebie nawzajem, gdy jest taka potrzeba.
Ludzi mniej niż zwykle, ale na koniec zupy ani pół chochelki
403. Zupa, to smak kapuśniaku, warzyw, pysznych kanapek. Na PST ludzi nieco mniej niż zwykle, ale zupy nie zostało na koniec ani pół chochelki. Kanapki, kawa, herbata, ciasto też wydaliśmy do ostatka. Agnieszka krążyła wśród ludzi zaczepiana i zaczepiając do rozmowy, Marta medyczna zmieniała opatrunki. Niby głośno, niby tłoczno, ale…
Jak się dobrze przyjrzeć widać samotność w tłumie, milczenie w gwarze.
Żurek i... krupnik
402. Zupa była wyjątkowa, bo… mieszałyśmy w dwóch garach dwie różne zupy. Powstał w ten sposób krupnik – wyjątkowy z selerem naciowym i pieczarkami w wykonaniu Basi oraz żurek – Wioli. Oczywiście nie obyło się bez wsparcia wolontariuszy, którzy obierali, kroili i byli wyrozumiali na te nasze wymysły.
Pierwsza sobota miesiąca nie obfitowała w wielu, którzy przynieśli do nas ciasta, ale te kilka osób, które do nas przyszły ze swoimi wypiekami spowodowały to, że nikomu nie zabrakło kawałka domowego ciasta do kawy i herbaty. Bardzo dziękujemy!
Kolejny raz gotujemy z wolontariuszami fundacji Orange
W ostatnią sobotę po raz 401. wyszliśmy z posiłkiem do osób potrzebujących, ale żeby to było możliwe, to w czwartek Marta z Fundacji Orange zrobiła dla nas wielkie zakupy! Dziękujemy, że już po raz kolejny Fundacja zasponsorowała produkty na posiłek, a jej wolontariusze wzięli udział w naszym sobotnim gotowaniu. Basia ugotowała pyszny żurek, zrobiła też litry kawy i herbaty. Wolontariusze przygotowali kanapki, poporcjowali ciasta przywiezione przez fajnych ludzi. Chwilę przed szesnastą wszyscy usiedliśmy do wspólnego posiłku.
Strony
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »










