Nie brakowało pracy przy krojeniu warzyw

420. Zupa. Ależ się działo! Wielu wspaniałych wolontariuszy, rąk gotowych do pracy i osób, które przyszły do nas z ciastem. Domofon dzwoniący niemal bez przerwy. Ostatnio apelowaliśmy o zbiórkę rzeczy i odpowiedzieliście całym sercem. Dostaliśmy buty, ciepłą odzież, śpiwory. Bardzo Wam dziękujemy. Tego dnia byli z nami wolontariusze z Franklin Templeton i także dzięki wsparciu finansowemu z ich strony mieliśmy na produkty, które były nam potrzebne do przygotowania posiłku.

Cudownie, że jesteście z nami i wspieracie nas regularnie. To naprawdę bardzo wiele dla nas znaczy.

Ugotowaliśmy zupę pieczarkową – nie brakowało pracy przy krojeniu warzyw: marchewki, pietruszki, selera, ziemniaków, pora i oczywiście pieczarek. Wszyscy działali jak mróweczki. Skończyliśmy szybciej, niż ugotowały się warzywa. Dzięki temu był czas na kawę, ciasto, rozmowy i chwilę odpoczynku. Zjedliśmy zupę, spakowaliśmy auto i wybraliśmy się na dworzec.

W bagażniku wieźliśmy: 100 litrów gęstej zupy, 180 kanapek, 150 kawałków ciasta, 20 litrów kawy i herbaty. Wszystko rozeszło się w 20 minut. Zaczęło mżyć, zrobiło się chłodno. Przy naszej lekarce, Marcie, ustawiła się długa kolejka potrzebujących. Widzieliśmy, jak nasi Zupowi Goście pakowali kanapki na drogę, przelewali herbatę do termosów, owijali torby i wózki folią. Ruszali w stronę miejsc, które tej nocy będą ich schronieniem. Niestety często dalekich od bezpiecznych i ciepłych. Coraz więcej osób pyta o miejsca w schroniskach. W ich głosach słychać obawę przed nadchodzącymi miesiącami i smutek.

Cały czas uczymy się uważności na drugiego człowieka i staramy się odkrywać w sobie wrażliwość. Dziękujemy każdemu, kto dołożył do wczorajszego dnia swój kawałek serca:
- za to, że mieliśmy z czego i gdzie ugotować posiłek,
- że mamy auto do transportu,
- że możemy liczyć na ręce gotowe do pracy,
- i tyle uśmiechów oraz wsparcia wokół.

Wiecie, jak bardzo jest to wszystko potrzebne, żeby nieprzerwanie działać. Do zobaczenia przy kolejnej zupie!

Zuza