To był dobry dzień
265. Zupa i towarzyszący jej festiwal dobra już są za nami. Mam wrażenie, że jakby spojrzeć na naszą siedzibę w sobotę z lotu ptaka i podejrzeć co tam się dzieje, to byłby super widok. Zdecydowanie nie byłaby to idealna maszyna produkcyjna. Myślę jednak, że byłby to taki organizm, który ma wiele ludzkich cech. Organizm, w którym współpracuje wiele jednostek, ale nikt nie jest sam. Taki, który ma cel i zadanie, a jednocześnie potrzebuje żyć, żartować i słuchać muzyki. Co tydzień bierzemy się do pracy w nieco innym składzie. Niezmienne jest jedynie to, że ekipa wolontariuszy jest pełna energii, różnorodna, gotowa do pracy, a przede wszystkim niezawodna. W tym tygodniu na spotkanie przygotowaliśmy wspólnie ogórkową oraz całą górę kanapek. Otrzymaliśmy też jabłka i mnóstwo pysznych ciast. Słodkości cieszą się dużym powodzeniem na dworcu, więc mimo ich sporej ilości, wróciliśmy wieczorem do siedziby z pustymi skrzynkami. Przynieśliście nam również wiele innych darów. Kurtki, kosmetyki, środki higieny, ciepłe ubrania - wszystko to jest bardzo potrzebne i zapewne już w przyszłym tygodniu część z tych rzeczy wydamy osobom potrzebującym. Bardzo Wam dziękujemy.
Czasem jest nas więcej, a czasem mniej. Jeśli jest nas więcej, to możemy zająć się również sprawami, na które zazwyczaj brakuje czasu. Konrad i Paweł dostali bojowe zadanie czyszczenia stołów. Zważywszy na pogodę można by stwierdzić, że w powietrzu czuć było atmosferę wiosennych porządków. Tak zapędzili się z robotą, że wyczyścili jeszcze Zupowóz. Coś mi się wydaje, że tak czystego auta nie pamiętają nawet najwięksi zupowi weterani.
To był dobry dzień. Mam nadzieję, że przyczyniliśmy się do tego, żeby był taki dla większej liczby osób. Jeśli nie dobry, to przynajmniej nieco lepszy i radośniejszy.
Zuza