Zuza i Filip kłaniali się ugotowanej fasolowej

214. Zupa za nami. Dużo pięknych ludzi zawitało w tą sobotę do naszej siedziby. Nie tylko z domowymi ciastami, które były mile widziane, ale także z męskimi rzeczami, mnóstwem pytań, zainteresowaniem naszą inicjatywą i deklaracjami współpracy. Bardzo nas to cieszy,  bo Zupę od samego początku  tworzą ludzie z pomysłami, empatią, otwartością na drugiego człowieka, poświęconym czasem i parą rąk, która służy do przygotowania posiłku dla tych, co w potrzebie. Na wstępie, 130 kanapek i 100 litrów zupy rozeszło się w szybkim tempie. Z ciast nie został ani okruszek, ciepła kawa i herbata w ilości 35 litrów rozgrzała zmarznięte dłonie naszych Zupowych Przyjaciół. Statystycznie kiedyś musiała nastąpić ta chwila, że stoły się nie spakowały, więc w trybie awaryjnym, zanim Jacek ich nie dowiózł, Zuza i Filip kłaniali się ugotowanej fasolowej. Chwała im za to, że się nie poddali i kolejka nie musiała się niecierpliwić.

Dni są coraz zimniejsze, noce już bardzo zimne, a zapewne będzie jeszcze gorzej. Reagujemy na każdy Wasz sygnał o osobach, które późna jesień zastała w przeróżnych miejscach, które mieszkaniami zapewne nie są. Na sygnał o namiocie, który dostałam od Anety ( dziękuję!) po Zupie pojechałam z Justyną poszukać namiotu, w którym mieszka od niedawna osoba. Namiot okazał się tropikiem, nogi wystają poza dach, który już ich nie osłania. Pan Grzegorz ma 38 lat, w bezdomności od lipca. Umówiliśmy się, że przyjdzie do nas we wtorek. Porozmawiamy i ustalimy w czym jest problem. Z rozmowy wynikało, że chce, żeby było jak kiedyś: dom, praca, ciepły obiad i psy, za którymi tęskni. Dziś nie wiemy dlaczego nie miał siły zawalczyć jak stracił  pracę, dlaczego nikt z bliskich nie chciał pomóc, może nikt z nich nie wie, że jest w takiej sytuacji? Pomożemy najlepiej jak będziemy mogli, ale teraz czekamy na jego ruch. Jak myślicie, przyjdzie?

Wiola