Zrobiło mi się tak błogo, że usnąłem
„Zrobiło mi się tak błogo, że usnąłem” - to słowa jednego z dwóch osób, które wczoraj dostały klucze do naszego zupowego mieszkania. Słowa padły po tym jak wróciłam z drugim mieszkańcem po załatwieniu jeszcze paru spraw. Obu Panów znamy od samego początku. W bezdomności pełnoletni czyli 18 lat. Jeden z nich nigdy nie skorzystał z żadnej pomocy instytucjonalnej, nie był nigdy w żadnym schronisku, noclegowni ani w ogrzewani, która działa w okresie zimowym. Zawsze były to pustostany i ławki w parku. Często go spotykaliśmy w terenie, prawie zawsze. Śmialiśmy się z tego a on zaczął się zastanawiać czy nie ma jakiegoś wszczepionego GPSa.
Na początku lipca zaprosiliśmy go na spotkanie do siedziby. Na pytanie co słychać opowiadał, że sobie radzi. W odczuciu było to takie przechwalanie się, żeby nie pokazać, że najlepiej nie jest ani ze zdrowiem ani z miejscem, w którym teraz jest. Po wysłuchaniu zapytałam: "a co by było gdyby… " i zaczęłam opowiadać o możliwości zamieszkania w naszym zupowym mieszkaniu i tym w jaki sposób może w nim funkcjonować. Zauważyłam jak jego oczy robią się coraz większe i szkliste, a sylwetka coraz bardziej na krześle odchyla się do tyłu. Podziękował za propozycję, poprosił o czas na zastanowienie się. Umówiliśmy się za 2 tygodnie we wtorek. Przyszedł, zapytał jeszcze raz o to czy dobrze zrozumiał zasady.
Wczoraj błogo zasnął we własnym łóżku. Wiele razy podchodził do okna. Tam gdzie ostatnio przebywał okien nie było. Trzeba czasu, żeby oswoił się z sytuacją. Od 18 lat nie miał klucza do mieszkania, okna, które można otworzyć i poczucia bezpieczeństwa.