Zmiany zawsze muszą mieć swój początek

201. Zupa za nami!

Pomimo okresu wakacyjno - urlopowego nie brakuje nam wolontariuszy do pomocy. Teraz mamy tak sprawną ekipę, że znajduje się czas i na lekcję bachaty. Właściwie to nie wiem, czy to nie jest tak, że te lekcje są powodem, dla którego jakoś tak krócej trwa przygotowanie posiłku. Przed wyjściem na dworzec towarzystwo się roztańczyło. Juan jest dobrym nauczycielem. Przychodzi przygotowany i z dobrym podkładem muzycznym, więc jest wesoło i spontanicznie. Myślę, że w następną sobotę zasiądę w jury i ocenię, która para jest najlepsza. Juan i... ?

Na dworzec pojechaliśmy ze 100 litrami krupniku, 2 kartonami bananów, 150 kanapkami i 40 litrami napojów. Ciasta mieliśmy mało. Coś ostatnio akcja ciastowa podupadła. Były tylko ciasta od naszej wolontariuszki Joanny i w ostatniej chwili, tuż przed wyjazdem na PST, otrzymaliśmy jeszcze ciepłe muffinki i rogaliki. Dla nikogo nie zabrakło słodkości, bo jeszcze mieliśmy kupione wcześniej Góralki. Zawsze to coś, ale w żaden sposób nie zastąpią pysznego domowego ciasta. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś powrócimy do stanu sprzed pandemii. Wtedy nie musieliśmy się martwić o to, że do kawy i herbaty zabraknie nam domowego ciacha.

Czekała na nas spora grupa osób potrzebujących. Wydaliśmy wszystko, co przywieźliśmy. Na szczęście wystarczyło. Najgorsze byłoby uczucie, gdyby ktoś kto przyszedł na czas, stał w kolejce i odszedł bez posiłku. Do tej pory udawało się pomóc każdemu głodnemu człowiekowi. Bywało, że jak nie zupą i kanapką, to chociaż suchym prowiantem.

Rano na streetworkingu motywowaliśmy osoby do przyjścia do nas we wtorek, żeby wspólnie zastanowić się nad pomocą i zmianą życia. Rozmawialiśmy też o tym wieczorem na Zupie i będziemy także dzisiaj i jutro rano. Karmimy wszystkich, bo jest to najważniejsza potrzeba każdego człowieka.

Pomagamy bardziej tym, którzy są gotowi na zmiany i poproszą o pomoc, bo nikt inny jak oni sami wiedzą, czego chcą i jakie wsparcie jest potrzebne. My możemy tylko proponować, ale ostateczna decyzja jest zawsze po ich stronie.

Czekając na spektakularne zwroty akcji zawsze mamy poczucie dobrze wykonanej roboty wtedy, gdy nasze skrzynki z kanapkami, termosy z napojami i pyszną domową zupą są puste. Zmiany zawsze muszą mieć swój początek. U nas to zupa i rozmowa, domowe ciasto i prawdziwa, świeżo mielona kawa, uśmiech i akceptacja, zwykłe „cześć” lub „co słychać?”. Sił dodaje nam wiara, że taka pomoc ma sens, bo przecież zupa to tylko pretekst.

Dziękujemy za wsparcie!

Wiola