Wyjątkowo w tym roku zima nie odpuszcza

Minął weekend i 283. Zupa jest już za nami. Zrobiliśmy pożywny, gęsty krupnik na żeberkach. Wyjątkowo w tym roku zima nie odpuszcza. Zrobiliśmy co w naszej mocy, lecz na koniec soboty jedzenia zabrakło. Nasze obecne zasoby nie pozwalają na to, aby przygotować więcej. Pakujemy samochód po brzegi. Pamiętam, że jeszcze nie tak dawno temu czasami wracaliśmy z pozostałością zupy do naszej kuchni przy Przemysłowej. Aby ta pozostałość nie zmarnowała się, przelewaliśmy zupę słoików i zawoziliśmy je na "Jadłodzielnię". Rozdawaliśmy też zupę na wynos. Jednak od kilku miesięcy brakuje na pełne porcje, na dokładki, a zdarza się też, że dla spóźnionych nie zostanie zupełnie nic.

Chciałabym, aby skutkiem naszej działalności było to, że nie będziemy już potrzebni. Marzy mi się, aby naszych Zupowych Przyjaciół spotykać w innych okolicznościach niż na dworcu. Mogłoby to być w drodze do pracy, na spacerze z psem, czy na kawie w mieście. Albo żebyśmy dostali kiedyś pocztówkę z wakacji, w której ktoś napisze: "Dobre były te Wasze zupy. Teraz już sobie radzę i mam się dobrze."

Dziękuję za to, że pojawiło się tyle rąk do pomocy, kiedy wydawało się, że ich zabraknie. Dziękuję za ciasta, które przynosicie jeszcze ciepłe, co oznacza, że poświęcacie swój sobotni poranek, aby sprawić komuś innemu trochę radości. Dziękuję za zaufanie i zrozumienie, że gorszy okres w życiu może przydarzyć się każdemu z nas. Dobrze by było, żebyśmy spotkali wtedy na swojej drodze kogoś, kto nam pomoże.

Zuza