W tym całym zupowym pomaganiu jest Coś
W tym całym zupowym pomaganiu jest Coś. Jest to inne Coś dla każdego. Trzeba się troszkę przełamać - zwłaszcza na początku. Bo są na przykład takie chwile, gdy człowiek płacze wprowadzając się do czegoś w rodzaju własnego kąta i wtedy to Coś widać najbardziej. Takie momenty każdy przeżywa inaczej. I myślę też, że to uczucie, na którego wywołanie złożyło się co najmniej tysiąc gorących serc jest zupełnie inne, niż wtedy, gdy wprowadzasz się do mieszkania tzw. treningowego lub komunalnego. Bo wiecie co? Tamto jest takie „z podatków”, w ramach pomocy od państwa, a to… No cóż, to jest zupełnie, zupełnie inne! Bo tamto, z podatków, jest takie, że państwu wypada jakoś pomagać swoim obywatelom, a to jest od Was – jest gorące!. Od wielu, wielu ludzi, którzy złożyli się na ten cel, wyciągnęli pomocną rękę i wierzą, że staniesz na nogi, że się ogarniesz, nie zmarnujesz swojego potencjału. Nie ukrywajmy, nas nie byłoby stać na takie pomaganie, ale razem możemy znacznie więcej!
Właśnie jeden z „naszych” zakończył terapię i wprowadził się do takiego mieszkania. Tuż po przyjeździe z tej terapii zaprosiliśmy go na Przemysłową i wręczyliśmy klucze do ręki. Uśmialiśmy się przy tym widząc tzw. okrągłe oczy, bo on chyba nie do końca wierzył w to, co mówiliśmy mu przez cały czas. Że grzejemy dla niego miejsce, że mamy na ten cel pieniądze od ludzi, że wiele osób wierzy w to, iż stanie na nogi, że pomożemy z wszystkich sił, bo taki jest właśnie cel „Zupy”. I wtedy po raz pierwszy zobaczyłem w jego oczach łzy. Facet, a tak się rozkleja. A drugi raz już w środku, w mieszkaniu, gdy zanieśliśmy rzeczy do pokoju, zobaczył ten „własny” kąt, łóżko, stół, prysznic. Dla nas to takie minimum, standard, ale dla kogoś mieszkającego od 3 lat na ulicy... No cóż, istny pałac!
Myślę, że teraz już smacznie śpi dzięki waszym gorącym serduchom. Godzina nie jest późna, ale niepewność jutra i chyba taki brak wiary w to, że będzie aż tak dobrze a także obawa, że z terapii trzeba będzie wrócić na ulicę, wymęczyły go ponad siły. Dobrej nocy! A my – trzymajmy kciuki, bo pozytywnie przetrwać terapię, to dopiero pierwszy krok na długiej drodze do życia.