Proste jak 1...2...3!

123 Zupa na Głównym za nami. Dziś pojechaliśmy z 90 litrami pysznej grochówki ugotowanej przez Martę i bułkami upieczonymi przez Olgę. Mnóstwem kanapek zrobionych przez międzynarodową ekipę. Oczywiście kiełbasiana wkładka do zupy też była. Kawa i herbata jak zwykle od Krzysztofa. A nasza Kamilla jest najlepszą koordynatorką pracy wolontariuszy. Bez niej byłoby bardzo trudno...
Jak nie zwykle byliśmy chwilę po 18tej, bo jakoś o kiełbasie zapomnieliśmy i trzeba było się wrócić. Na szczęście nasz Majster i Tyci stanęli na wysokości zadania i zapakowali ową kiełbachę i zadzwonili, że chyba o niej zapomnieliśmy. No cóż nie często nam się takie wpadki zdarzają, ale jednak bywają. Dziś niestety też ciast mieliśmy nie za wiele. Pomyślałam, że może ktoś niespodziewanie nam dostarczy, ale nie. Odpracowując biurową pracę, w pomieszczeniu z dala od kuchni, rzuciłam na odchodnym w żartach „jak będziecie mieć czas to jeszcze jakieś ciacho upieczcie” no i upiekli ….Więc było super świeże browni sztuk 2 od szalonych wolo. Tak sobie pomyślałam, że trzeba uważać co się do nich mówi, bo bywają nieprzewidywalni i to jest w nich piękne.

Na Przemysłowej zakwitły wiosenne kwiaty. Na dworcu też czuć powiew wiosny mimo, że osób chętnych na nasze sobotnie posiłki nadal nie brakuje. Nasi Zupowi Przyjaciele dzielą się z nami swoimi troskami i radościami. Czasami zupowy telefon dzwoni kilkanaście razy w ciągu dnia. Ci, którzy wyszli z przysłowiowej ulicy dzwonią, żeby się poradzić, podzielić radością, powiedzieć o problemie i wspólnie poszukać rozwiązania. Ich obecność staje się naszą codziennością. Bardzo im kibicujemy i chcemy, żeby mieli poczucie, że mają do kogo się zwrócić. Przeświadczenie, że na pewno zostaną wysłuchani i jeżeli uznamy pomoc za celową i możliwą do realizacji to pomożemy. Leki, zrobienie prania, wykąpanie się, skorzystanie z telefonu, żeby zadzwonić do rodziny. Kuchenka do gotowania, garnki i talerze. Łóżko do pierwszego od wielu lat mieszkania. Leczenie ran, wskazywanie miejsc, w których uzyskają pomoc. Przeszukiwanie ofert pracy i pokoi do wynajęcia. Tak wygląda tydzień od soboty do soboty. Żmudna praca, która daje bardzo powoli wymierne efekty. Budowanie relacji i odbudowywanie poczucia własnej wartości u człowieka, w którego wielu już zwątpiło, bywa nie łatwym zadaniem i bardzo się cieszymy jak ludzi gotowych pójść na wydawkę i rozmawiać z naszymi Zupowymi Przyjaciółmi przybywa. Takich osób niestety jest znacznie mniej niż tych, którzy angażują się w przygotowanie posiłku. Więc cały czas szukamy.

Wiola