Niezawodni od wielu lat

Zupa numer 387. Dziewczynom z Aquanet SA i naszym sobotnim wolontariuszom kłaniam się w pas – za pomoc, wyręczenie w obowiązkach i wsparcie. Wciąż kuruję się po chorobie, i to oni przejęli Zupę i, całkowicie bez „nadzoru rodzicielskiego”, cudownie poradzili sobie z gotowaniem. Bardzo dziękuję! Jacek wyruszył na dworzec z autem zapakowanym zupą, kanapkami, ciastem i gorącymi napojami. Siostra Sergia znów nas zaskoczyła – przywiozła dodatkowy gar swojej zupy. I na koniec wydawki nie zostało ani pół chochelki! Od tej zupy tak wiele potrafi się zacząć...

Połowa sukcesu w wychodzeniu z kłopotów to spotkanie kogoś, kto akurat w idealnej chwili jest gotów otoczyć nas troską, ciepłem i wyrozumiałością – tak potrzebnymi wtedy, gdy ogarnia nas zwątpienie. Potrzebujemy siebie nawzajem. Dawanie – branie, branie – dawanie. To proste.I aż dziw bierze, że mimo tej prostoty tak często udaje nam się zamieniać bliskość w festiwal złośliwości i pogardy, obudowany milionem argumentów, dlaczego lepiej działać na przekór i po złości niż w zgodzie. I po co?

To zwyczajnie głupie. Na końcu tej drogi i tak okaże się, że potrzebujemy drugiego człowieka. I czy w kolejce na dworcu czy w drogim apartamentowcu, wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Mam nadzieję, że już niebawem słońce ogrzeje wszystkie serduszka. Przygotujcie je na lepszy czas. Bądźmy dla siebie wyrozumiali – tak, jak chcielibyśmy, by inni byli wyrozumiali i czuli wobec nas. To wiele ułatwia.

Trzymajcie się ciepło.

Małgośka