Nie damy się "koronie"!

136. Zupa za nami! Od dłuższego czasu wiemy, że możemy liczyć na Wasze wsparcie. Żadna nasza zbiórka, prośba, sugestia nigdy nie zostaje bez odpowiedzi. To co wydarzyło się wczoraj przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. W piątek z troską patrzyłam na nasz zupowy magazyn. Do wydania były ostatnie napoje, słodyczy garstka, chemii nie starczyłoby do wszystkich paczek. Pomyślałam, że znowu trzeba będzie „zapukać” do Waszych serc, a okazało się, że Wasze serca są już otwarte na nasze obecne działania i wcale pukać nie trzeba. W magiczny sposób, znanymi sobie metodami, zapełniliście nasz zupowy magazyn. Przynieśliście też  męskie buty. Dużo więcej niż kolejne 20 par. Jesteście cudowni!

Dziękujemy tym, którzy wspierają nas stale  i tym, którzy zrobili to pierwszy raz! Dzięki Waszemu wsparciu nasze działanie jest możliwe. Wiele razy już to pisałam, ale powtórzę to jeszcze raz: bez Was nie mielibyśmy żadnych szans!

Ugotowaliśmy grochówkę z kiełbasianą wkładką. Były kanapki, drożdżówki, szyszki czekoladowe od Andrzeja, woda, napoje energetyzujące, maseczki, jabłka. Intensywnie pracowaliśmy przez 5 godzin, aby przygotować i zapakować 150 paczek. Na dworcu było mniej  „naszych”. Może spowodowały taki stan miejsca kwarantanny, które powstały prawie  2 tygodnie temu dla osób w kryzysie bezdomności. Pojawiło się za to dużo nowych. Coraz więcej przychodzi też osób narodowości ukraińskiej, które szukają wsparcia, bo część z nich straciło pracę i ich sytuacja jest teraz bardzo trudna.

Magda z Darią robiły zapisy na paczki z odzieżą. We wtorek je wydamy, Przez kilka tygodni z troską patrzyliśmy na to jak wyglądają nasi Przyjaciele. Niektórzy wyglądali bardzo źle. Nie było wątpliwości, że jest to osoba w kryzysie bezdomności. Stwierdziliśmy, że nie możemy już dłużej czekać, że należy dostarczyć im czystą odzież, bo ta powierzchowność ma znaczenie także dla nich. W poprzedni wtorek wydaliśmy po raz pierwszy odzież, wczoraj mieli ją na sobie i usłyszałam kilka razy :” dziękuję za paczkę z rzeczami ”  od osób, co do których można mieć wątpliwości, że czyste rzeczy są dla nich ważne. Podziękowania trafiły do mnie, ale to zasługa Darii i Krzysia, którzy te paczki zrobili i zadbali, żeby wydawane rzeczy były jak najlepsze.

We wtorek przy wydawaniu rzeczy pojawiła się też Pani H. Nie była zapisana na paczkę, nie kojarzyłam jej z poprzednich zupowych spotkań. Nie mieliśmy damskich rzeczy w aucie. Umówiłyśmy  się na indywidualne spotkanie w  świetlicy dla Pań z  założeniem „może przyjdzie”. Przyszła, skorzystała z kąpieli, czystych ubrań, butów, które nie będą kaleczyć stóp przy przemierzaniu wielu kilometrów w ciągu dnia. Ja, Gosia i ona usiadłyśmy przy wspólnym stole popijając herbatę  i rozmawiałyśmy. O niej, o jej życiu, o dzieciństwie, o sytuacji, w której jest, nałogu, możliwościach i o tym, że to jej życie i jej decyzje. Dała sobie czas na przemyślenia. Wczoraj przyszła z nią Daria do Zupowozu  - „Pani się zdecydowała. Chce jechać na terapię” . Umówiłyśmy się na poniedziałek.  Czy wytrwa w postanowieniu?  Nie wiem. Czy da sobie szansę? Nie wiem.  Wiem jedno, że mimo trudności i pojawiającego się czasami zwątpienia,  nie wolno nam zapomnieć, że to co robimy ma sens i nigdy nie wiemy  za którym zakrętem stoi człowiek, któremu możemy pomóc zmienić życie. Trzeba tylko, aby w nim była gotowość na zmiany. Więc czekamy... i działamy nadal. Dziękujemy,  że nieustannie możemy to robić z Wami i dzięki Wam.

P.S.
Przygotowujemy się do przedstawienia Wam naszego muzycznego wystąpienia,  z zupowym przebojem,  zainicjowanym przez Krzysia o dźwięcznie brzmiącym tytule, treści i refrenie „Seler...ooo”. A  teraz zielony kolor nadziei w głowie i na głowie.

Nie dajmy się „koronie”!

Wiola