Każde sobotnie spotkanie to jedna wielka niewiadoma
151. Zupa na Głównym za nami! Każde sobotnie spotkanie to jedna wielka niewiadoma. Nie wiadomo ile osób przyjdzie, z jakimi problemami, ile czasu będzie trwało nasze spotkanie, czy wystarczy jedzenia, ile pracy będą mieć medycy i czy będzie to jeden z tych dni kiedy ktoś powie” potrzebuję pomocy, pomożesz?” W tą sobotę była dodatkowa niepewność związana z pogodą – będzie padał deszcz w czasie wydawania posiłku czy może jednak nie? Głosy były podzielone. W końcu decyzja: wracamy na peron. Minęło ponad 5 miesięcy od ostatniej zupy wydanej w tym miejscu, pod dachem. Kolejna zmiana i niepewność jak to będzie, bo osób mamy o połowę więcej niż w marcu. Maseczki, odstępy, dezynfekcja rąk. Ostatecznie wszystko przebiegło niespodziewanie dobrze. Nasi Zupowi Przyjaciele byli zdyscyplinowani aczkolwiek momentami oczy wokoło głowy by się przydały. Jak otworzyliśmy termos z zupą to pierwsze słowa, które usłyszałam w kolejce były” ale pachnie”. Zapach grochówki było czuć na końcu peronu. 90 litrów zupy z wkładką kiełbasianą nakarmiło 150 osób. Tyle samo wydaliśmy paczek z kanapką, owocem i domowym ciastem. Kawy, herbaty i zimnej lemoniady starczyło dla wszystkich. Magda zrobiła zapisy na ponad 40 paczek z odzieżą. Wydaliśmy ulotki o świetlicy dla naszych Pań. Justyna i Marta opatrzyły rany. Całe spotkanie trwało 1,5 godziny. Zawsze zastanawiam się kiedy ten czas minął i zawsze mi się wydaje, że to tylko chwila była.
Sobotnia Zupa jest całkowicie społeczna i w całości dotowana przez dobrych i empatycznych ludzi. Karmimy każdego, kto stanie w kolejce. Nie sprawdzamy, nie oceniamy. Zakładamy, że jeżeli przyszedł i zjadł miskę gorącej, domowej zupy to cierpiał niedostatek. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni, że od prawie 3 lat w każdą sobotę dzięki Waszemu wsparciu mamy produkty i pieniądze na przygotowanie posiłku dla tych, którzy są głodni. Zupa to nie tylko karmienie. Zupa to także budowanie relacji, wskazywanie możliwości. Czasami zwykłe pytanie: Hej co tam? Wszystko ok? Wywołuje uśmiech i zdziwienie na twarzy człowieka, który często myśli, że jest już „nikim”. Nie da się zmienić całego świata, ale można zmienić świat dla jednego człowieka. Czasami wystarczy miska zupy i jego decyzja albo jego decyzja spowodowana miską domowej zupy. Takiej jaką gotowała mama lub babcia. Bez Waszego wsparcia nie byłoby Zupy i pretekstu do spotkań. Dziękujemy, że dzięki Wam wielu ma otwarte drzwi z napisem „ZMIANA” .Te drzwi otwierają się niezbyt często ale systematycznie. A co z tymi, którzy przeszli przez te drzwi? A to następnym razem!
Wiola