Jak to było z tymi namiotami

Jeden z rozstawionych przez nas namiotów termicznych wzbił się na wyżyny, ale zanim on to zrobił, musieliśmy my wszyscy. Większość widzi finał – stoi namiot. Nieliczni tylko wiedzą, ile przez ostatnie 4 tygodnie było potrzebne wsparcia różnych osób, otwartości serca, zaangażowania, wątpliwości i próśb o pomoc. Tej zimy, którą zaliczamy do ciepłych, parę dni mrozu spowodowało, że w naszym mieście zamarzły znane nam dwie osoby. Jedną udało się uratować wyprowadzając z hipotermii (palce u nóg są zagrożone amputacją). Można bezczynnie na to patrzeć - przecież co roku tak się zdarza. Można też działać i szukać rozwiązań.

Pierwszą osobą, do której zadzwoniłam podpytując o namioty termiczne był Michał z Serce Torunia. Chciałam wiedzieć, czy jest to sensowne rozwiązanie, jak się sprawdza i ewentualnie jakie mogą być problemy. Drugą osobą była pani Dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Magdalena Pietrusik-Adamska. Powiedziałam, że mamy zamiar sprowadzić z Czech (jest to jedyne znane nam miejsce) namioty termiczne, które będą awaryjnym schronieniem dla osób przebywających w przestrzeni miasta, które z różnych powodów nie chcą skorzystać z pomocy instytucjonalnej. Rozmowa była krótka, uzyskaliśmy pełną akceptację i wsparcie finansowe. Koszty związane z transportem oraz jego organizacją wzięliśmy na siebie, bo nie mieliśmy pojęcia, jaka będzie ich wysokość. Wszystko ustalone – działamy!

I w środku tego całego zdarzenia okazało się, że tak łatwo nie będzie. Działanie pod presją czasu to nie w tym przypadku. Nie chcę pisać o szczegółach, bo chyba wolałabym zapomnieć... Kiedy przelewem ekspresowym wysłaliśmy pieniądze i potwierdzenie dokonania płatności, zaangażowaliśmy Marka w poszukiwanie transportu (może ktoś będzie „na pusto” zjeżdżał i przywiezie nam taniej), i napisaliśmy, że skoro nie ma transportu to chcemy sami odebrać namioty w środę rano. Był to poniedziałek. Cisza, cisza…. W środę 21 grudnia po godzinie 21 jestem w siedzibie i rozpakowuję zakupy. Wtem przychodzi email, że najlepiej jakbyśmy odebrali namioty z magazynu w czwartek około 12. Potem otwierają się dopiero po 9 stycznia. Dzwonię do Marka wstawia zapytanie na giełdę transportu, ale mówi, że dopiero rano prawdopodobnie będą tam zaglądać kierowcy.

7-8 godzin jazdy w jedną stronę. Początek nocy. Już nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. Zaplanowany od dawna rodzinny wyjazd, który miał nastąpić jutro. Jacek tylko się uśmiecha pod nosem i mówi „przecież z góry wiadomo, że nigdzie nie pojedziemy, bo trzeba będzie namioty rozstawiać”. Chodzę po siedzibie, rozpakowuję rzeczy i myślę do kogo by jeszcze zadzwonić, kto może pomóc. Zadzwoniłam do naszej psycholog Alicja. Chyba podświadomie już potrzebowałam takiego wsparcia, ale zaczęłam od słów „Alicja cudu nam trzeba. Masz jakiś pomysł?”. Pomysł był w tym samym pokoju – mąż Sebastian. Już nie mamy już czasu na profesjonalizm. Wywrotka bez plandeki też wystarczy. Nieważne, że trzeba będzie rozpaletować, ale najważniejsze, że on jest gotowy. Wsiada i jedzie. O ósmej rano był pod magazynem w Czechach, o 17 w Poznaniu. Nie wierzyłam do samego końca. Cuda jednak się zdarzają!

Rodzinny wyjazd nastąpił o dzień później, ciepło zapowiadane na okres świąteczny spowodowało, że egoistycznie, chyba po raz pierwszy pomyślałam „najpierw my”.

Ten sam Marek, który szukał nam transportu jakieś dwa lata temu zadzwonił do mnie, że gdybyśmy potrzebowali coś przewieźć, to dysponuje busami. Niestety, nie miał pozwolenia na transport międzynarodowy, więc nie mógł nam pomóc w transporcie namiotów z Czech. Przymierzyliśmy namioty do naszego auta i okazało się, że jest nam potrzebny większe, bo jazda w miasto z dwoma namiotami nie ma większego sensu. Telefon do Marka - podjechał w godzinę busem, chociaż już było późno,, w którym mieści się siedem namiotów i zostawił nam go do dyspozycji na kilka dni.

Jacek, Ty wiesz... Dziękuję!

Pomaganie jest łatwiejsze, gdy masz obok siebie ludzi, do których możesz zadzwonić i poprosić o pomoc lub stwierdzić pytająco "potrzebujemy cudu, masz jakiś pomysł?”

Dziękujemy za współpracę w wytypowaniu miejsc oraz w rozmowach z osobami potrzebującymi wsparcia w postaci namiotu termicznego: MOPR dla Osób Bezdomnych, streetworkerom z Pogotowia Społecznego, Caritas Poznań i Fundacji „Dobro się niesie”.

Dziękujemy Miastu Poznań za wsparcie finansowe. Dzięki temu podjęcie decyzji było łatwiejsze #poznanwspiera

Wiola