Hulał wiatr i było mokro, ale zostaliśmy gorąco przyjęci
Kolejna sobota za nami. Dla Filipa i dla mnie był to dzień nowych doświadczeń. Poszliśmy z Mariolą "w gości" do naszych Przyjaciół. Przed wyjściem zapakowaliśmy jakieś jedzonko i herbatę zaparzoną przez Filipa. Zabraliśmy też mój plecak z medykamentami i ruszyliśmy. W miejscu, do którego trafiliśmy na początku było zimno jak cholera. Hulał wiatr i było mokro. Natomiast przyjęci zostaliśmy gorąco. Widzieliśmy, że chłopaki ucieszyli się na nasz widok. Nawet pies, z początku nieufny i średnio wylewny po chwili przyszedł po pieszczoty ( że o parówce od Marioli nie wspomnę). Po chwili rozmowy okazało się, że mam trochę roboty pielęgniarskiej. Zrobiłam, co trzeba, chwilkę jeszcze pogadaliśmy i pojechaliśmy dalej.
Kolejne miejsce zrobiło na nas, myślę, że Filip nie zaprzeczy mega wrażenie. Zupełnie jak byśmy trafili do świata równoległego. Zupełnie inna rzeczywistość, praktycznie niezauważalna dla "normalnych ludzi", chociaż oddzielona tylko krzakami. Kilka ( nawet nie wiem, jak to nazwać) domków, chatek, no wiecie o co chodzi. Widok jak z przedmieść Kalkuty, wrażenie "takie sobie", do momentu kiedy pojawili się gospodarze tego miejsca. Ze szczerym uśmiechem. I słowami "dobrze Was widzieć". Kiedy Mariola rozmawiała, a Filip polewał herbatę, ja miałam okazję rzucić okiem na otoczenie. Pośród wyglądającej z każdego kąta biedy, bałaganu i rupieci zauważyłam choinkę. Zniszczoną, zmaltretowaną, brzydką i ozdobioną tandetnymi świecidełkami. Ale to najpiękniejsza choinka, jaką widziałam w życiu. Żadna inna nie była tak bardzo symbolem nadziei i wiary w lepsze czasy, niż ta bidula.
Mam nadzieję, że każdy z nas otrzyma od losu w Nowym Roku to czego najbardziej potrzebuje. Mam nadzieję, że będziemy potrafili dzielić się z innymi tym co mamy. Mam nadzieję, że będziemy potrafili być wdzięczni za każde otrzymane dobro.
Tak. Wczorajszy dzień był zdecydowanie dobry. Dziękuję.
Justyna