Gotujemy z wolontariuszami z Eurocash

W ostatnią sobotę po raz 356. wyszliśmy z posiłkiem do potrzebujących. Przygotowaliśmy go dzięki wsparciu produktowemu firmy Eurocash i przy współpracy jej wolontariuszy. Jak zwykle było miło, wesoło i pracowicie. Pogoda miała być iście letnia i upalna, więc postawiliśmy na lekką, ale i pożywną zupę jarzynową z kalafiorem i młodą kapustą w tle. Tradycją jest to, że zawsze, kiedy gotujemy z Eurocash, to dostajemy więcej, aniżeli prosimy. Tak było i tym razem. Zazwyczaj mamy 3 stoiska: z kanapkami i jakimś dodatkiem (tym razem był to banan lub jabłko), z zupą i chlebem do niej, z napojami i ciastem. Tym razem musieliśmy utworzyć jeszcze czwarte stoisko, ponieważ Eurocash dostarczył nam również dodatkową niespodziankę: czekoladki oraz litrowy tonik. Eurocashowa niespodzianka wywołała wśród naszych Zupowych Przyjaciół ogromne zdziwienie. Kilka razy usłyszeliśmy: "to wy lindorki rozdajecie?". A i napoje cieszyły się ogromnym wzięciem w ten upalny dzień. Kiedy z boku do garnka z zupą ustawiała się już kolejka po dokładki, nasza główna kolejka zdawała się nie mieć końca. Ci, którzy czekali na dodatkową porcję musieli wykazać się cierpliwością, bo w pierwszej kolejności karmieni są ci, którzy jeszcze nie jedli. Nie bardzo wiem jakim cudem, ale dla wszystkich starczyło jedzenia. Dla wszystkich tych, którzy stali w kolejce, która wydawała się nie mieć końca... Z ogromną wdzięcznością. Wiola