Czapki i rękawiczki

328. Zupa na Głównym odbyła się w dzień świąteczny i już od godzin porannych była bardzo pracowita, bo to wtedy Zuza, Magda i Konrad zaczęli pracę w magazynie z odzieżą. Przynieśliście nam sporo potrzebnej odzieży, kosmetyków i obuwia. Teraz to wszystko trzeba było przebrać, posortować, poukładać na półkach i w kartonach, żeby potem sprawnie robić paczki, które wydajemy po sobotnich zapisach we wtorek. W tą sobotę były też zapisy na rzeczy, a że zrobiło się mroźniej więc Zuza od razu na „wydawkę” zabrała torbę czapek i rękawiczek dla tych, którzy będą potrzebować ich na już. I się nie myliła. Było takich wielu. Była to mroźna sobota. Czuliśmy to też my chociaż byliśmy na dworcu mniej niż godzinę.

Czekaliśmy tym razem aż skończą się zapisy na paczki z odzieżą. Posiłek wydaliśmy w 25 minut. 100 litrów fasolowej, 190 kanapek, porcje ciasta, 35 litrów ciepłych napojów. Każdy dostał też tabliczkę czekolady. Na osłodę, dla kalorii i poprawę nastroju kiedy łatwo nie jest. Na koniec dnia odwiedziłam jeszcze oddział detoksykacyjny zawożąc odzież, obuwie i kosmetyki dla dwóch osób, które znalazły w sobie siłę, żeby powalczyć o swoje życie i pójść na terapię. Trzymamy kciuki i wierzymy, że skorzystają z naszej wizytówki i zadzwonią do nas przed jej końcem.

Dziękuję, że nie musiałam się zastanawiać czy będą chętne ręce do pracy. Kilka razy usłyszałam, że stojący w kolejce zastanawiali się czy przyjedziemy z posiłkiem i czy nam się będzie chciało bo przecież jest święto. Nigdy nie zawiedliśmy, zawsze od ponad 6 lat jesteśmy w każdą sobotę i karmimy tych w potrzebie i za każdym razem po takich ich wątpliwościach myślę sobie, że utwierdzamy naszych Zupowych Przyjaciół, że są dla nas ważni, że ich życie jest dla nas wartością, że mogą na nas liczyć i jesteśmy gotowi pomóc jeżeli podejmą decyzję o zmianie swojego życia.

Wiola