Pracowity tydzień

To był bardzo pracowity tydzień. Zaczęliśmy go od naprawy „zupowozu”, który - jak może pamiętacie - odmówił posłuszeństwa w ubiegłym tygodniu. Na szczęście, przyczyną był jedynie mocno rozładowany akumulator. Niemniej, trzeba go było odłączyć, wyjąć, naładować i ponownie zamontować. To wielkie nic, gdy robi się to we własnym garażu, ale w aucie odległym od niego o blisko 10 kilometrów naprawdę sprawia kłopot. W środę trzeba było zrobić zakupy. Oj było co dźwigać! To nie tylko produkty spożywcze, ale również ogromne kartony naczyń, które może nie są ciężkie, ale wypełniły auto po dach. W czwartek musieliśmy przygotować się do piątkowych obchodów Święta Św. Marcina. Zebraliśmy się w siedzibie „Zupy”, aby obrać i umyć warzywa, ugotować groch itd. Zeszło nam do wieczora. Gotowanie w piątek zaczęło się bardzo, bardzo wcześnie rano, a sama impreza świętomarcińska skończyła się wieczorem. I wreszcie, już tradycyjne gotowanie w sobotę i 267. spotkanie na PST „Dworzec Zachodni”.
Przyznam się, że nie spodziewałem się tak licznych odwiedzin w Parku Szopena, gdzie „Zupa” miała swój namiot. Gdyby tak mierzyć czas, to 150 litrów rozdawanej za darmochę zupy (gotowaliśmy żurek i grochową) rozeszło się w niecałą godzinę. Na szczęście, mieliśmy jeszcze ciasto, kawę i herbatę, więc przez cały czas było coś dla odwiedzających nasz namiot, ale później, na sam koniec, no cóż, została jedynie herbata.
Ogromnie dziękujemy za wsparcie w trakcie obchodów świętomarcińskich! Za dobre słowo, za wrzutkę do puszki, za pochwalenie naszych wysiłków, nie tylko kulinarnych. Fajnie było spotkać się z mieszkańcami, nie tylko Poznania i opowiedzieć im o tym, czym zajmuje się „Zupa na Głównym”. Muszę się przyznać, że ogromnie podobają mi się te poznańskie wspólne obchody Święta Niepodległości oraz imienin Św. Marcina. Bez zadymy, bez wrzasków, bez hucznych przemarszów i zwalczających się partii politycznych. Takie współczujące, pomocne, przeznaczone dla zauważenia innych. Pewnie to przez tradycję obchodów świętomarcińskich, które tu w Poznaniu w dużej mierze dominują nad Świętem Niepodległości i... niech tak już zostanie! To naprawdę piękny dzień w odróżnieniu od tego, co niekiedy można obejrzeć w telewizji.
Przed sobotnim gotowaniem odwiedził nas D., nasz zupowy „synek”. To jeden z tych, w których wierzyliśmy i który dzięki swojej determinacji oraz wsparciu „zupowemu” stanął na nogi. Wszystko dlatego, że mieliśmy parę złotych na wsparcie go przy wynajęciu mieszkania, mogliśmy pomóc w poszukiwaniu pracy, w kontynuacji leczenia oraz mimo wszystko mieliśmy wiele wiary w to, że da radę. Nie macie pojęcia, jak fajnie jest patrzeć na to, jak D. „rośnie” zwłaszcza, że znamy jego wcześniejszą historię i problemy, z którymi musiał się zmagać.
Na sobotni posiłek na PST przygotowaliśmy pożywny kapuśniak na żeberkach. Wyszedł bardzo gęsty, jak góralska kwaśnica, był smaczny i chwalony przez tych, którzy mieli okazję go jeść. Staramy się, aby nasze zupy były takie, jak te gotowane w domu. A na deser było dostarczone przez Was ciasto oraz świętomarcińskie rogale. Te ostatnie zostały przez nas zakupione za pieniądze ze zbiórki. Składamy wielkie podziękowania wszystkim tym, którzy wpłacili na ten cel jakąś kwotę. Taki poczęstunek rogalem, mimo iż pierwotnie były one przeznaczone właśnie dla ubogich, jest dla niektórych pierwszym w życiu. A może być jeszcze trudniej, bo w tym roku niektóre ceny dosłownie wystrzeliły w górę. Myślę, że Św. Marcin nie spodziewał się, że jego pomysł stanie się „dobrem luksusowym”, na które będzie stać tylko naprawdę dobrze zarabiających.
W sobotę na nasze spotkanie przyszło ponad 130 osób. Mimo iż dla wszystkich starczyło kapuśniaku i raczej udało się wszystkich nakarmić, to jednak zabrakło „czegoś na drogę”. W przyszłym tygodniu przygotujemy więcej kanapek.
Ten pracowity tydzień zakończyło sprzątanie kuchni oraz siedziby zupowej. Po piątku i sobocie naprawdę było co robić. Pomaganie jest ubrane w fartuch roboczy, ale ludzkie życie jest tego warte.
Ogromnie dziękuję wszystkim, którzy wspierają „Zupę” w jakikolwiek sposób: dobrym słowem, wpłatą, ciuchami, butami. Dziękuję wolontariuszom, którzy poświęcają czas i wysiłek dla innych. Bez Was działalność „Zupy” nie byłaby możliwa.
Jacek