Zatrzymaj się. Pomyśl. Porozmawiaj.
Zupa numer 374. Sporo nas było, rąk do pomocy nie brakowało. Basia ze SPAR przyprowadziła swoje mróweczki do pracy i miło było patrzeć, jak szybko i zwinnie uwijają się z obowiązkami. Pozostali wolontariusze nie zostawali wcale w tyle, pomagając przy krojeniu, obieraniu, kanapkach. Na dworzec przyjechaliśmy ze stoma litrami pysznej gulaszowej, dodatkowy gar grochówki dostaliśmy od siostry Sergii. Zastanawiałam się czy nie zostanie nam trochę Zupy, ale dodatkowe 50 litrów nie było żadnym kłopotem. Zeszła do samusieńkiego dna. Niedziwne to przy tej pogodzie. Ciepły posiłek jest teraz szczególnie niezbędny. Dla wielu z nas nastał czas ciepłych wieczorów, powolnych świątecznych przygotowań i bezpieczeństwa w czterech ścianach. Dla osób bezdomnych obecna pora roku wygląda zupełnie inaczej – to czas strachu, wyczerpania i samotności.
Codzienna walka z temperaturą sprawia, że ciało nigdy nie ma szansy się ogrzać. Nawet kilka godzin na zimnie powoduje skrajne wychłodzenie, które przeszywa do szpiku kości. Wiele osób bezdomnych spędza całą noc w ruchu, bo przystanek oznacza ryzyko zamarznięcia. Do tego mokre buty, przemoczone ubranie, brak miejsca do schronienia. Znalezienie kubka ciepłej herbaty może być trudnym wyzwaniem. W zimowe noce temperatura spada tak nisko, że ryzyko śmierci z wychłodzenia jest realne. Wielu bezdomnych żyje w ciągłym lęku, czy przetrwają do rana.
Kiedy świat powoli przygotowuje się do świąt, osoby bezdomne czują się jeszcze bardziej odrzucone. Widziane jako „niewidzialne”, czują, że nikogo nie obchodzi ich los. Brak rozmowy, spojrzenia, prostego „jak się masz?” boli bardziej niż mróz. Zrozumienie tego, co czują osoby bezdomne, pomaga nam nie być obojętnymi. Jedno ciepłe słowo, gest, pomoc – to może być dla nich różnica między samotnością a poczuciem, że są częścią świata, który ich nie odrzuca. Zatrzymaj się. Pomyśl. Porozmawiaj. To tak niewiele, a dla kogoś – wszystko.
Trzymajcie się ciepło.
Pozdrawiam serdecznie.
Małgośka.