Szczęśliwe wyjście z sytuacji

We wtorek, wśród kilkunastu osób, które zawitały z różnymi sprawami do naszej siedziby przyszedł też Pan, który pracował w firmie budującej kominki. Zapotrzebowanie na te usługi z roku na rok malało, ponieważ ostatnio uważa się ten rodzaj ogrzewania za nieekologiczny. Dodatkowo, w czasie pandemii zapotrzebowanie na takie usługi jest niewielkie, więc firma została zamknięta. Tym samym Pan stracił źródło dochodu, dach nad głową i od kilkunastu dni „mieszkał” na dworcu. Różne myśli kłębiły mu się w głowie, łącznie z tymi, aby zakończyć tę wegetację... Ma niewiele ponad 60 lat, ale już znikome szanse na pracę w budowlance mimo, że sił i zdrowia mu nie brakuje.

Wspólnie szukaliśmy jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. W trakcie rozmowy Mariola zapytała: „A może praca z zakwaterowaniem w gospodarstwie rolnym? Ale to nie będzie Poznań lub okolice”. Okazało się, że to super pomysł, ponieważ Pan kiedyś miał swoje gospodarstwo i zna się na tej robocie. Dzwonimy! Rozmowa kwalifikacyjna była bardzo długa i drobiazgowa. Panowie znaleźli nić porozumienia, chociaż w pewnym momencie obawiałam się, że odpowiedź dotycząca wieku może być dyskwalifikująca. Na szczęście okazało się, że nie! To już mamy miejsce! Teraz tylko trzeba spowodować, aby Pan dotarł do miejsca oddalonego o prawie 400 km od Poznania. Niestety, nie miał pieniędzy, żeby kupić sobie bilety na przejazd.

Więc:
- kupiliśmy bilety,
- zaopatrzyliśmy go w prowiant,
- wykapał się i przenocował w naszym mieszkaniu,
- rano wyruszył w podróż.

Szczęśliwie dojechał, obaj Panowie są bardzo zadowoleni. Jeden, bo zyskał szansę, a drugi, bo ma fachową pomoc w gospodarstwie.

W tym przypadku otwartość na drugiego człowieka, zasoby w postaci magazynu z żywnością i mieszkania oraz pieniądze w kwocie 200 zł spowodowały, że na dworcu jest mniej o jedną osobę. Kolejna osoba ma szansę na powrót do normalnego funkcjonowania, a przy tym uwierzyła, że życie ma jeszcze sens. Nigdy nie zapomnę tego drżącego głosu i łez w oczach człowieka, któremu wydawało się, że już nic dobrego w życiu go nie spotka. Jak się żegnaliśmy w mieszkaniu powiedział „bardzo dziękuję, nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiliście”.

Wiola