Podchodzić z szacunkiem do każdego człowieka

Nasze sobotnie, dworcowe spotkania, przyciągają tłumy ludzi. Jednak nie wszyscy na nie docierają. Z tego też względu wraz z Zuzą, pod opieką Marioli (naszej socjalnej), wyruszyłyśmy w teren, sprawdzić czy w pustostanach lub innych zaadaptowanych do zamieszkania miejscach, znajduje się ktoś, kto naszej pomocy może potrzebować. Było to moje i Zuzy pierwsze takie wyjście i mimo dobrego przygotowania, wzbudziło wiele, bardzo różnych emocji. Dziwne to były wizyty, takie uczuciowo poplątane. Wiedziałyśmy, że spotkać mogą nas różne sytuacje: że jak zawsze, gdy odwiedza się kogoś z zaskoczenia i bez zaproszenia, możemy nie być mile widzianymi gośćmi; że na przyjęcie ciepłą kawą nie mamy co liczyć i co najgorsze, że to co zobaczymy, zostanie z nami dłużej niż pięć minut.

No, ale jak to się mówi, gdzie diabeł nie może...tam trzy baby pośle. Nasza trasa, to Rataje, Starołęka i na koniec Grunwald. Mimo obaw, dzięki Marioli, której doświadczenie i empatia, otwiera drzwi każdego serca, przyjęte zostałyśmy bardzo ciepło. Może też i dlatego, że tych miejsc, do których udało nam się dotrzeć, nie odwiedza nikt i jedynymi gośćmi bywa Policja i Straż Miejska. Jeszcze większym entuzjazmem, niż nasza wizyta, cieszyła się gorąca herbata, którą zabraliśmy ze sobą. To niewiele, ale kubek ciepłego napoju, w termicznym kubku, jest na wagę złota, gdy nie ma się dostępu do gorącej wody. Osoby z niepełnosprawnością, starsze, samotne, ale również zniszczone prowadzonym trybem życia, to nasi gospodarze. Każde z odwiedzonych miejsc łączy jedno - przeokrutne, przeszywające zimno i strach przed utratą jedynego znanego, bezpiecznego miejsca. To niewyobrażalne, że w takiej temperaturze, na gołym materacu, w starych, opuszczonych budynkach, spędzają dni i noce Ci, którzy domu nie mają. W jednym z pustostanów, na ścianie, wielkimi literami, wypisane zostały imiona i daty śmierci tych, których już z nami nie ma, a którzy w tym właśnie miejscu „mieszkali”. Oni odeszli, zostali inni. Szanując prywatność naszych gospodarzy, nie będę opisywać szczegółów, zostawiam je dla siebie. Co oczywiste, każda osoba otrzymała informację, w jaki sposób może uzyskać od nas pomoc oraz co możemy zrobić, aby wesprzeć ją w walce o siebie. Nie wszystkim uda się pomóc. Dla niektórych wsparcie jest niezbędne, inni mimo, tak tragicznych warunków, wolą zostać w świecie, który znają, mimo, że dotkliwie odbija się to na ich zdrowiu.

Zupa nauczyła mnie podchodzić z szacunkiem do każdego człowieka. Już wiem, że za każdą bezdomną osobą stoi historia, i że nie każdy ma w sobie na tyle dużo siły, aby sam o siebie zawalczyć. Czasami trzeba w tym pomóc. Uwaga, szacunek i czas, to ogromne wartości, które możemy ofiarować drugiemu człowiekowi. Dzielmy się tym. I bądźmy wdzięczni. Za wszystko, co mamy.

Gosia