131 Zupa za nami. Osób potrzebujących przybywa

Niestety, ale osób potrzebujących przybywa. Jest wśród nich wiele osób starszych, którym po prostu nie starcza od przysłowiowego pierwszego do pierwszego. Ze względów bezpieczeństwa ograniczyliśmy liczbę wolontariuszy, którzy przygotowują posiłek. Po raz pierwszy nasze działania musieliśmy podzielić na piątek i sobotę, żeby przygotować 150 paczek z jedzeniem a przy tym zdążyć na czas. Tym razem była to ugotowana przez nas zupa ogórkowa, a do niej  kanapki, jabłko, wafelki, cukierki. Na przygotowanie posiłku potrzebowaliśmy: 20 kg mięsa z kurczaków, 10 kg mięsa pieczonego, 35 chlebów, 80 kg warzyw, kilka kilogramów słodkości, 20 kg jabłek, 3 kg margaryny i mnóstwa innych produktów. Olbrzymią pracę wykonała siódemka wolontariuszy. Skład jest stały i prawie niezmienny od początku epidemii. Na dworzec jadą maksymalnie 3 osoby. Teraz wydajemy jedzenie z auta, rozstawiając torebki na chodniku w odstępach.

Jest to trudny czas i dla nas i naszych Zupowych Przyjaciół. Na każdym spotkaniu w torebkach z jedzeniem mają informację o tym, jak mają się zachować, gdyby mieli podejrzenie choroby, jakie są obecnie zalecenia i jak mają się zachowywać w tej sytuacji. Mamy nadzieję, że będziemy mogli kiedyś na tych kartkach napisać: „Jeżeli chchesz w bezpiecznych warunkach przetrwać ten trudny czas, to w tym miejscu znajdziesz schronienie”. Niestey, w tym momecnie nie możemy wskazać takiego miejsca. Schroniska i noclegownie ze zrozumiałych względów, w trosce o bezpieczeństwo osób już w nich przebywających, nie wpuszczają nikogo z zewnątrz. Miejsc do kwarantanny nie ma. W parkach, na ulicach, na ławkach, w galeriach, klatkach schodowych, korytarzach i w innych publicznych miejscach przebywać nie mogą. Szpitale nie przyjmują, jeżeli nie ma zagrożenia życia.
Osoby w kryzysie bezdomności były wykluczone, ale udało się je wykluczyć jeszcze bardziej. Gdzie mają być? Ustawowo mają przebywać w domu, którego nie mają. Nawet ci, którzy dzięki wsparciu społecznemu znajdowali schronienia w hostelach teraz musieli je opuścić i zamieszkać na ulicy.

Pamiętacie naszego D., który przez 10 lat był osobą bezdomną, a teraz ma 25 lat? W lecie poprzedniego roku poprosił o pomoc. Przeszedł detoks, terapię. Z ogromną obawą, ale jednocześnie i nadzieją wynajęliśmy mu mieszkanie, za które płaciliśmy z waszych pieniądzy. Patrzyliśmy z wielką radością jak sobie radzi. Czasami jakiś telefon, spotkanie w sobotę na gotowaniu, rozmowa o pracy, o relacjach z rodziną, o życiu. Z tygodnia na tydzień radził sobie coraz lepiej. Od 3 miesięcy zaczął partycypować w kosztach utrzymania swojego pokoju, bo wiedział, że dzięki temu wsparciu możemy pomóc kolejnej osobie. W tygodniu rozmawiał ze mną, że nareszcie ma pracę, którą lubi i wsparcie szefostwa, że bardzo dziękuje za wszystko, co dla niego zrobiliśmy i chce już żyć na na własny rachunek. Wczoraj przyszedł z umową na mieszkanie podpisaną przez siebie. Potrzebował na to wszystko 7 miesięcy. Ogromna radość i wiara w sens naszego działania. Oby takich D. było więcej! Zawsze będziesz dla nas naszym kolejnym dzieckiem, a z dziećmi tak jest, że powinny iść na swoje. Powodzenia! Wypuszczamy Cię z gniazda, ale nie zapomnimy o Tobie - zawsze możesz na nas liczyć!

Kochani! Bardzo dziękujemy za Wasze wsparcie finansowe, rzeczowe i pamięć o innych, chociaż teraz tak jest, że najbardziej trzeba myśleć o sobie i najbliższych. Dzięki Wam nadal możemy działać. W tym tygodniu na opakowania, na które wcześniej nie musieliśmy wydawać pieniędzy, poszło prawie 800 złotych. Powinno nam to wystarczyć na kolejne 3 soboty. Ogromnym komfortem jest to, że możemy pozwolić sobie na kupno tego, co jest niezbędne. Mamy to szczęście, że nadal z nami są Ci, którzy wcześniej dbali o to, aby produktów na posiłki nam nie brakowało. Ogromny szacunek, że mamy nadal mięso od Whiskey in the Jar. Pamiętajcie o nich w tym trudnym czasie i od czasu do czasu zamówcie coś na wynos. Dziękujemy za chleby od Pani Kariny i za oddolną inicjatywę piekarni byMAC (ul. Szamarzewskiego 36) , w której za połowę ceny można kupić dla nas ich pyszne chleby. Oczywiście dziękujemy przede wszystkim tym, którzy je kupują! 

Musiałabym wymienić jeszcze wiele osób, które nas wspomagają. Dziękujemy każdemu z Was za produkty spożywcze, środki dezynfekcyjne, maseczki, dobre słowa, chęć pomocy i pytania: jak sobie radzicie? Dbamy o siebie. Staramy się ze wszystkich sił, żeby nadal pomagać … bo Przyjacielem się JEST a nie BYWA, ale to wszystko nie byłoby możliwe bez Waszego wsparcia.

Magda, Daria, Małgośka, Krzysztof, Sławek, Waldek, Jacek - dziękuję Wam za to, że dzięki Waszej wolontaryjnej pracy sobotnie spotkania są możliwe. Wszyscy tęsknimy za normalnością. Oby przyszła jak najszybciej.