Podobno to ostatni taki ciepły weekend
312. Zupa za nami. Mówią, że to był ostatni taki ciepły weekend. Oby się nie spełniło. Noce bywają już coraz chłodniejsze. Godzina 20 to już prawie noc. Liście powoli żółkną na drzewach. Wielkimi krokami zbliża się 6. rocznica wydania przez naszych wolontariuszy pierwszej miski zupy dla człowieka w potrzebie. Był to czas pełen dobrych i złych zdarzeń, jak to w życiu. Więcej przyjaciół i ludzi, którzy nam kibicują i dobrze życzą, aniżeli tych po drugiej stronie. Wolontariusze odchodzą i przychodzą na ich miejsce nowi. Bez względu na to ile czasu z nami są, każdy przynosi ze sobą dobrą energię i wnosi do Zupy coś nowego. Dziękujemy, że ciągle ich mamy w dobie „płatnego wolontariatu” i nie musimy posuwać się w działaniach do tego tworu, którego zlepek słów nijak nie pasuje. Kiedy po pracy zasiadaliśmy do stołu zażartowałam do Filipa mówiąc o wolontariuszach „cicho, nie narzekajmy na nich, bo póki co nie chcą kasy” .
Lubię tą chwilę wytchnienia przy wspólnym stole kiedy cały posiłek już jest przygotowany i możemy ten czas spędzić wspólnie – porozmawiać, napić się kawy, złapać tą chwilę radości z dobrze wykonanej pracy, aby zaraz myślami krążyć wokół tego co będzie działo się na „wydawce” – ile osób przyjdzie, czy będzie spokojnie, czy starczy jedzenia, czy będą radości, czy smutki, czy ktoś przyjdzie sam poprosić o pomoc, czy uda się złapać czyjąś dłoń zanim będzie już za późno.
Tym razem gotowaliśmy ogórkową. 100 litrów rozdaliśmy w pół godziny. Dla tych, którzy przyszli na 18 zostały już tylko kanapki i banany. Dla spóźnionych jeszcze bardziej nie było już nic. Na szczęście tym razem nie było ich wielu, ale i tak smuteczek. Zapowiadało się, że z ciastami będzie krucho, ale niezawodny Andrzej przywiózł niespodziewanie kilka placków ze śliwkami i Antosia upiekła 3 blachy pysznego ciacha więc moja podróż z rana do sklepu po wafelki ( gdyby nic się nie wydarzyło) okazała się paniką.
Powoli wchodzimy w jesienno-zimowy czas - najtrudniejszy okres dla tych bez domu. Trudny też dla tych, którzy ten dom próbują utrzymać, żeby jakoś przetrwać w cieple zimowe dni. W tym czasie będziemy potrzebować wiele wsparcia, żeby móc działać. Pomagać nam można na wiele sposobów. Niektóre kosztują niewiele lub zupełnie nic…
Wiola