Posiłek rozdany do ostatniej porcji

269. zupę przygotowała dla nas ekipa z Obiadkowo - obiady domowe. Pyszności! Polecamy z całego serca. Dzięki temu mogliśmy wybiec myślami nieco naprzód i przygotować się na nadchodzące już za kilka tygodni Święta. Po kilku godzinach pracy w okolicy naszej siedziby można było poczuć zapach bigosu. Podobno zapach jest najtrwalszym nośnikiem wspomnień. Może dlatego wszystkim udzieliła się tak radosna, świąteczna atmosfera. Nasi wolontariusze, ekipa z Erazmusa oraz kwiat polskiej młodzieży z klas przeważnie ósmych zmieścili się na Przemysłowej. To już był pierwszy sukces tego dnia. Pracy nie brakowało, ponieważ pożywny bigos to zadanie wysoce wielowątkowe.

Na dworzec przychodzi coraz więcej osób w potrzebie, więc my staramy się przygotowywać więcej jedzenia. Wiedzieliśmy, że będziemy mieć dwa termosy kapuśniaku. Poza bigosem, który będzie na Wigilię, przygotowaliśmy również ponad 150 kanapek i w sumie sześć termosów z kawą i herbatą. Wiele osób przyszło do nas z ciastami. Zarówno do siedziby, jak i na dworzec. W sumie nawet nie udało nam się ich zliczyć. Wiem tylko, że wszystkie zniknęły. Dodatkową atrakcją tego dnia był mecz. Można było śledzić przebieg rozgrywek zarówno w kanapkowni, jak i na zmywaku. Zdaje się, że wygraliśmy. Takie plotki również rozchodziły się po dworcu. Kolejny sukces tego dnia.

Trochę padało, więc przygotowaliśmy się na to, żeby zmieścić się pod zadaszeniem przystanku. Na miejscu czekało na nas bardzo wiele osób. Deszczu już nie było, więc zdecydowaliśmy się jednak, że część z nas będzie pod zadaszeniem, a część na zewnątrz.

Rozdaliśmy posiłek do ostatniej porcji. Niektórzy udali się już do domów, lub miejsc, w których spędzają noce. Niektórzy jednak zostali tworząc grupki, aby trochę spędzić razem czas i porozmawiać. Rozejrzałam się po przystanku. Było mokro i ciemno, na dworze 3 stopnie. Stoję przy jednej z takich grupek i słyszę: "Zostałoby się tu jeszcze trochę. Przyjemnie się zrobiło. Do tego rozpogodziło się i jest nawet ciepło." Uśmiechnęłam się, bo w sumie tak właśnie było.

Wróciliśmy do siedziby, gdzie czekała na nas wysprzątana kuchnia. A to za sprawą kolejnych wolontariuszy, którzy jeszcze u nas nigdy nie byli, ale po prostu zgłosili się, że przyjdą posprzątać. Spisaliście się na medal. Dziękuję, że tworzycie z nami Zupę. Przychodzicie pokroić warzywa, lub przynosicie pięknie zapakowany kartonik z ciastem na dworzec. Robicie zbiórki potrzebnych rzeczy do naszego magazynu. Czasem myjecie pierwszy raz w życiu 50 litrowy garnek lub pierwszy raz rozmawiacie z kimś, kto nie ma domu.

Dobrze jest z Wami to robić. Do następnego!

Zuza