Na dworcu już czuć jesień

W kotle wrze, krzątanina, rozmowy, zapachy, śmiechy - znaczy się sobota, 264. z rzędu. Gotujemy, a pomaga nam w tym ekipa z Sii oddział w Poznaniu. Świetni ludzie, pełni energii i w doskonałych humorach. Zmieniliśmy nieco perspektywę i aktywowaliśmy warzywne SPA. W pakiecie są dostępne: medytacyjne, wzmacniające kontakt z naturą i odprężające obieranie warzyw, oczyszczające wewnętrznie obieranie cebuli oraz wspólny, integrujący płacz przy krojeniu powyższej. A wszystko to całkiem za darmo. Takie u nas cuda! Udało się nam wykonać 120% normy, bo i krojenie ciasta, i robienie kanapek, i segregowanie darów w magazynie zostały ukończone w ekspresowym tempie. Będę tęsknić za Sii
Wisienką na torcie tego gotowania była nowa kopyść (w liczbie trzech sztuk!), z pięknego drewna bukowego. Wojciech "Tyci" zrobił, bo do dużego gara jest potrzebna duża łycha. Będzie Wiola miała czym w kotle mieszać, jak już jej łapka wyzdrowieje.
Koniec końców, przyjemności w SPA się skończyły, spakowaliśmy dwa termosy genialnej fasolowej ugotowanej przez Jacka, termosy z ciepłymi napojami przygotowane przez Filipa i Marysię, kanapki oraz ciasto, które dostaliśmy od Was i ruszyliśmy na dworzec. Na dworcu czuć jesień. Nie tylko w temperaturze, ale i w nastrojach. Zdziwiło mnie niegdyś ogromnie, gdy uświadomiłam sobie, że smutek ma tak różne twarze i nie wybiera. Bez znaczenia jest dla niego status społeczny, możliwości realizacji pasji, intelekt czy uroda. Na dworcu widać ten smutek aż zbyt wyraźnie i widać też, czym skończyć się może, gdy w czas nie zadba się o siebie. Łatwo przegapić ten moment. Przyglądam się pracy naszej socjalnej. Myślę, że to niewiele czasu na rozwiązanie jakichkolwiek problemów, ale za to dobra okazja do zaproszenia na kontynuację w naszej siedzibie. Tam możemy zająć się sprawami niezbędnymi - pracą, ubezpieczeniem, ale też zaproponować spotkanie z psychologiem lub psychiatrą. Pięknie, że mamy możliwość zadbania nie tylko o pełny brzuszek, ale też o to, co w głowie. Przez głowę ucieka najwięcej ciepła - jakoś zawsze na opak rozumiałam to powiedzenie i nie z temperaturą mi się kojarzyło.
No a to dzięki Wam i Waszemu wsparciu możemy tak działać. Pomagacie, choć jestem pewna, że i Wy czasami potrzebujecie pomocy. Tym bardziej doceniam. I pamiętajcie, że ktoś o Was myśli ciepło, z wdzięcznością i ogromną sympatią.
Trzymajcie się ciepło.
Wasz zupowy wolontariusz