Aromaty rozmarynu, kurkumy, czosnku oraz ziół i warzyw
311. spotkanie zupowe. Tej soboty aromaty rozmarynu, kurkumy, czosnku oraz ziół i warzyw zdominowały ulicę Przemysłową. Ela i Asia dały popis kulinarnym możliwościom, który zauważony został zaraz po naszym przyjeździe na dworzec. Gdy tylko otworzyliśmy pierwszy termos z zupą, dało się słyszeć: „Ale pachnie!”. Mimo, iż ludzi było trochę mniej niż ostatniej soboty, to zupa rozeszła się w okamgnieniu. Zostało jedynie trochę kanapek, które wydaliśmy na dokładkę do zjedzenia na później lub w kolejny dzień. Idealnie. Zdecydowanie lepiej tak, aniżeli gdy pojawia się taka obawa, że jedzenia zabraknie.
Pamiętam spotkania, po których mogliśmy pozwolić sobie na wydanie dodatkowych porcji zupy na wynos. Od wielu miesięcy takiej sytuacji nie było. Ostatnio jest trudniej. I nam trudniej i Wam trudniej. Tym bardziej cieszy nas, kiedy dostrzegamy te trochę siły do mierzenia się z przeciwnościami. Co się dzieje, gdy tych sił zabraknie, widzimy co tydzień na dworcu. Jak wiele trzeba, aby utrzymać się na powierzchni, wie każdy z nas. Jednak gdy noga się powinie, a życie złamie, to do powrotu potrzeba potężnej mocy, niewyobrażalnej determinacji, wiary w siebie i hartu ducha. Jesteśmy, bo wiemy, że każdy człowiek jest wart każdej godziny naszej pracy i każdej miski zupy. Wiemy też, że można upaść tak wiele razy, że tylko solidna i silna ręka może sprawić mały cud. Na tę naszą solidną i silną rękę splata się wiele mniejszych. Samemu ciężko wstać. Więcej rąk potrzebnych jest również do tego, aby pomagać.
Dzięki za to, że i Wy tyle razy daliście nam odczuć, że nas podtrzymujecie, pomagacie, dodajecie mocy. Razem lepiej. Oby tak dalej!
Trzymajcie się ciepło.
Małgośka