200. spotkanie Zupowe!

W ostatnią sobotę miesiąca lipca po raz 200. spotkaliśmy się z osobami potrzebującymi na PST Dworzec Zachodni. Podstawową potrzebą osób, które do nas przychodzą jest zjedzenie posiłku. Czasami pierwszego, a jest godzina 18. Przychodzą też porozmawiać. Często to my ich zagadujemy. Niekiedy krótkie pytanie, albo zwykłe „cześć” powoduje lawinę słów. Częściej są nieufni i tylko zdawkowo coś odpowiadają. Rozumiemy, że nic „na siłę”. Dajemy wizytówkę i mówimy „gdybyś potrzebował/a pomocy, to jesteśmy w każdy wtorek i czekamy na ciebie na Przemysłowej”. Niektórzy czytają karteczkę z informacją przyczepioną do wizytówki, ale większość w pośpiechu chowa ją do kieszeni. Tak, aby nikt nie zauważył?

Przyjście po pomoc, to przyznanie się do tego, że sobie nie radzisz. Jednym przychodzi to łatwo, bo funkcjonują tak od zawsze. Dla innych jest to nowość i tak jak my musimy czasami wyjść ze swojej strefy komfortu, aby spotkać się z nimi, tak i dla nich przyjście i porozmawianie o tym, co się wydarzyło w ich życiu i jakiego wsparcia potrzebują bywa niełatwym zadaniem.

Kilka wtorkowych godzin to intensywny czas wsparcia tych, którzy decydują się na rozmowę z pracownikiem socjalnym, psychologiem, psychiatrą lub prawnikiem (w razie potrzeby). To czas podejmowania decyzji o podjęciu terapii uzależnień, pobycie w bezpiecznym miejscu, pójściu do pracy, powalczenia o siebie i swoje życie.

Nikt nie wychodzi od nas bez konkretnej pomocy. Jest tylko jedno „ale” - musi być gotowy na zmiany ze wszystkimi konsekwencjami, które będą efektem podjęcia decyzji i wcześniejszego trybu życia.

W ostatni wtorek przyszedł do nas pan, który naszą wizytówkę dostał na streecie w styczniu. 2 miesiące temu skończył terapię uzależnień. Parokrotnie w czasie rozmowy mówił – „jak dobrze, że ją zachowałem, że jej nie wyrzuciłem”. Dziś mieszka w zupowym mieszkaniu. Może to ten jeden na stu? Nigdy nie wiadomo.

200 zupowych spotkań to tysiące ludzi. Wiele przeróżnych emocji i podejmowanych decyzji. Wzruszenia i rozczarowania. Pytania bez odpowiedzi i momentami poczucie braku siły na dalsze działanie. Odpuszczanie i podchodzenie do każdej kolejnej osoby z naiwnością dziecka, chociaż jeszcze ciąży na sercu to, że chwilę wcześniej ktoś spowodował, że masz dość tego całego pomagania. Ale może to właśnie ten 1 ze 100? Na początku nigdy tego nie wiesz.

200 zupowych spotkań to też wielu zaangażowanych wolontariuszy. Tysiące wspierających nas osób. To organizowane dla nas zbiórki odzieży, kosmetyków, żywności. Wiele inicjowanych przez nas akcji, które kończyły się osiągnięciem celu. Dużo wpłaconych przez Was pieniędzy, abyśmy mieli co do garnka włożyć. Mnóstwo empatii, zaangażowania, dobrych słów, trzymania kciuków i wiary w sens naszego działania. To tysiące nakarmionych osób. Udzielone wsparcie medyczne, które spowodowało uniknięcia wielu nieszczęść. Tony ubrań, które dostały drugie życie, a jednocześnie pozwoliły z godnością i w cieple przeżyć najtrudniejsze zimowe miesiące. Kilkanaście osób, których już na przysłowiowej ulicy nie widzimy, bo wykorzystały szansę i są samodzielne.

Zupa to ludzie, którzy są w potrzebie i Ci, którzy mają potrzebę pomagania. Dopóki po jednej i po drugiej stronie będą ludzie to Zupa ma sens.

Wiola