Tutaj jest dobrze, uratują ci życie

„Tutaj jest dobrze, uratują ci życie” to słowa jednej z osób przebywających w naszym mieszkaniu wspieranym do nowego, który postanowił powalczyć o siebie. Przyszedł porozmawiać, a wyszedł z możliwością otrzymania dachu nad głową oraz poukładania swoich spraw w bezpiecznych warunkach. Po tych słowach zapadła w aucie cisza. Nawet ja nie wiedziałam co powiedzieć. Niby wiesz, że robimy kawał dobrej roboty, ale jak słyszysz to od kogoś, kto tego doświadcza i ma odwagę powiedzieć o tym głośno, to troszkę zapiera dech. Zamiast coś mówić raczej zapisujesz to zdanie w pamięci powtarzając je sobie kilka razy.
Młody człowiek, z dobrym fachem w ręku, zadbany, inteligentny. W tle małe dzieci, partnerka, „zapitki co jakiś czas”, wychodzenie z domu, żeby rodzina nie widziała. Dostał szansę, ponieważ sam się zatrzymał 4 dni wcześniej. Przyszedł trzeźwy i nie bardzo wiedział, co dalej. Odbudowanie zaufania, aby powrócić do domu trochę potrwa. Jeden z nielicznych, który ma telefon i dowód osobisty. Miał też gotowe CV i potrafił wysłać je do potencjalnych pracodawców.
Ostatnio przywitał mnie z uśmiechem na ustach. Lęku i beznadziei już nie było. Usłyszałam „widziałem się dzisiaj z dziećmi”. Była radość jego i moja. Jest szansa, że jeszcze będzie normalnie. Może inaczej ale w dobrej relacji.
Pan P., który podszedł do mnie w sobotę w ubiegłym tygodniu z prośbą o pomoc niestety nie był w stanie się „wyzerować” na wtorek. Alkomat i ja byliśmy bezlitośni. Powiedziałam, że nie będę z nim dzisiaj rozmawiać, ponieważ nie jest jeszcze trzeźwy. Usłyszałam, że nie pił i zobaczyłam łzy w oczach. Może i nie pił, ale wcześniej pił długo, więc to nie taka prosta sprawa. Umówiłam się z nim na wieczorem następnego dnia. Przekaz był jasny: ma przyjść, ma mieć mniej po badaniu na alkomacie, jeżeli wynikiem nie będzie 0, to umówimy się na kolejny dzień, ale jeżeli się nie pojawi, to kolejnej szansy nie będzie. Przyszedł przed czasem i był trzeźwy. Z niczym. Bez dokumentów, telefonu, rzeczy, pieniędzy na jedzenie, ale z postanowieniem zmiany życia. Po tych paru dniach na mieszkaniu czuje się lepiej, wygląda lepiej. Pracy mamy dużo, ale są plany i krok po kroku będziemy iść do przodu. Współlokator podarował mu telefon. Powiedział do mnie: „Słuchaj on szuka pracy, a jak ma to zrobić jak nie ma telefonu? Ten telefon i tak u mnie leży, bo mam nowy, a jemu się przyda”.
Dzisiaj w naszym mieszkaniu Mariusz gotował dla wszystkich obiad i dostałam od niego wiadomość: „Szefowa, Bardzo Mocno Dziękujemy za produkty na Niedzielny Obiadek. Żeberka pychotka sam nie wiem jak ja to zrobiłem. Ale u chłopaków pojawił się Banan na twarzy i powiedzieli, że normalnie Królewski Obiad Niedzielny. PS. Jeszcze raz bardzo dziękujemy.. i Łooooo..”
Jak to jak? – z miłością Której sobie i Wam życzymy!
Żeby móc pomagać potrzebujemy pomocy wielu. Jeżeli możesz nas wesprzeć wpłatą na konto lub darowizną rzeczową w postaci męskich ubrań, męskich kosmetyków, gotowych dań w słoikach – będziemy wdzięczni.