Pomagamy parze w powrocie do normalnego życia
Inny wymiar Zupy... Nasza socjalna Agnieszka wypatrzyła Ich w tłumie podczas wydawania posiłku. Mnie przekonali tym, że z ławki w parku chodzili do pracy na 10 godzin. Kiedy zobaczyli pokój w naszym zupowym mieszkaniu, to łzy zaszkliły im się w oczach. Z dużą dozą niepewności przyjmowali klucze. Nie wiedzieliśmy o nich zbyt wiele, nie wypytywaliśmy, nie weryfikowaliśmy. Zobaczyliśmy ludzi w potrzebie, którym trzeba dać możliwość normalnego życia.
Ciągle mam przed oczami obraz z jej opowiadań. Jest zima, śpią na ławce. Jest strasznie zimno. On idzie na stację benzynową, która jest w pobliżu kupić dla niej kawę. Przynosi, ale ona ma tak zmarznięte dłonie, że nie może utrzymać kubka. Masuje jej zgrabiałe palce, po łyku daje gorący napój. To pozwala przetrwać kolejną noc.
Od czasu naszego pierwszego spotkania minęło siedem miesięcy. Dzisiaj mieliśmy zaszczyt być na ich ślubie. Niesamowite emocje, wrażenia i refleksja – przeświadczenie, że warto dla takich chwil i dla takich ludzi robić to co robimy, bez względu na wszystkie porażki jakie spotykają nas po drodze.
P.S. W Polsce jest tylko jeden ośrodek dla osób w kryzysie bezdomności, w którym pary mogą mieszkać wspólnie. Te, które nie chcą się rozstawać skazane są na ławkę. Może najwyższy czas na zmiany?