Pan i Pani w wieku około 50 lat

Pierwszy raz spotkaliśmy ich w czasie wakacji na ławce przed Dworcem Zachodnim. Pan i Pani w wieku około 50 lat. Byli razem ze znanymi nam osobami. Gdyby nie to, to raczej nie pomyślelibyśmy, że są w kryzysie bezdomności. Potem dowiedzieliśmy się, że są małżeństwem prawie 30 lat i musieli opuścić mieszkanie ze względu konfliktów w rodzinie. Znamy tylko relację jednej strony, więc nie nam oceniać sytuację, ale tu i teraz mamy osoby w potrzebie, które chwilę wcześniej straciły prawie wszystko oprócz siebie. Rozmowa przebiegała typowo z akcentem na to, że w każdy wtorek jesteśmy w siedzibie i po rozpoznaniu sytuacji pomożemy. Pani z nami rozmawiała, a Pan stał z tyłu z miną „nic od nikogo nie chcę”. Nie przyszli przez kolejne tygodnie. Czasami ich spotykaliśmy w terenie. Bywało, że Pani korzystała z naszej świetlicy dla Pań. Nocowali w blaszanym garażu na materacu położonym na ziemi. Nie sprawdzili, co możemy im zaproponować, ale z całą pewnością wiedzieli, że nie chcą się rozstawać.

Pod koniec września spotkaliśmy ich w garażu. Gdy weszliśmy, Pan stał w kącie z miną jak poprzednio, a Pani siedziała na materacu myjąc dłonie chusteczkami nawilżającymi. Ten widok był strasznie smutny i przygnębiający. Spytaliśmy czy nadal nie chcą nic zmienić i że mamy wolny pokój w mieszkaniu, i będą mogli być razem. Będą musieli podjąć pracę zarobkową oraz dostosowywać się do naszego regulaminu. Jest to propozycja na teraz i propozycja aktualna do jutra.

Przyszli kolejnego dnia. Porozmawiałam z każdym z osobna. Pan okazał się być fajnym człowiekiem, który całe życie sobie radził i ponad 20 lat przepracował w jednej firmie. Gdy stracił pracę, to nie potrafił się odnaleźć w nowej sytuacji. Tam gdzie mieszkali nie było możliwości zatrudnienia i świat stanął na głowie. Pani była bardzo, bardzo zmotywowana.

Wprowadziliśmy ich do mieszkania. Bywało trudno, bo pomaga się nie dlatego, że jest się słabym i empatycznym, ale dlatego, że ma się w sobie siłę do pomagania, więc siłą rzeczy musiały być zgrzyty, bo trzeba było postawić twarde warunki. Potem mimo problemów fajnie się na nich patrzyło, jak zaczął pojawiać się uśmiech, jak Pan poszedł do pracy do fajnych ludzi, którzy go motywowali i dali szansę, jak pojawiły się plany i marzenia, że jeszcze może być dobrze.

Przed świętami Pan z uśmiechem w progu mieszkania powiedział do mnie „musimy porozmawiać”. Ten, który rozmawiać przez tyle tygodni nie chciał. Po 3 miesiącach mogli się usamodzielnić i przeprowadzić. Radość, że tak to poszło, a jednocześnie smutek, że to już?!

Na początku stycznia przeprowadzili się do mieszkania, które samodzielnie utrzymają. Trzymajcie za nich kciuki. Mam nadzieję, że wystarczająco dużo już w życiu przeszli i kolejne dno nie jest im potrzebne.

Pokój w naszym mieszkaniu przez jeden dzień był bez lokatora. Kolejna Pani dostała szansę i czas, aby wszystko ze wsparciem i jej decyzją się poukładało.

Prosimy Was o wsparcie takich naszych działań. Czasami potrzebna jest decyzja i odpowiedni czas, aby móc pomóc tym co na zakręcie życia. Na początku takiemu człowiekowi musimy dać wszystko od bezpiecznego miejsca po żywność. Jeżeli możesz przez rok co miesiąc możesz przeznaczyć na ten cel na przykład 10 zł, to można to zrobić tutaj:
https://www.siepomaga.pl/zupanaglownym
lub tutaj https://patronite.pl/ZupaNaGlownym