Nigdy nie wiesz komu pomagasz

Spotykasz osoby w terenie i nigdy nie wiesz do kogo dotrą twoje słowa: „przyjdź do nas we wtorek, porozmawiamy i pomożemy”. W środę na ławce przed dworcem spotkaliśmy dwóch Panów - przekładali coś z walizek do toreb. Obaj w wieku około 50 lat. Nie ufali nam. Zaczęliśmy rozmawiać. Stracili pracę i dach nad głową. Jedni z wielu dla których nie ma systemowych rozwiązań – Ukrainiec sprzed wojny i Gruzin. Ucieszyliśmy się kiedy przyszli do naszej siedziby. Wiedzieliśmy, że jedynym rozwiązaniem jest praca z zakwaterowaniem. Zawsze jest to gdzieś daleko od Poznania. Mariola, nasza socjalna, wychodząc z nimi do gabinetu na rozmowę zastanawiała się głośno „gdzie ja mam im coś znaleźć?” Na decyzję trzeba było poczekać. Wrócili do nas przed 17. Spytałam czy coś dzisiaj jedli. Powiedzieli, że nie. Podgrzałam im pulpety, dostali kawę, dobre słowo i wsparcie, które wychodzi poza standardowe ramy.
Przed chwilą do nich dzwoniłam. Są na miejscu. Mają gdzie mieszkać, już nawet zdążyli popracować w gospodarstwie. Bardzo dziękowali. W głosie było czuć nadzieję na lepszy czas. Nocna podróż - 8 godzin i 2 przesiadki. Kupiliśmy bilety na pociąg, daliśmy pieniądze na bilety na busa, żeby mogli dojechać do miejscowości, z której Pan Gospodarz miał ich zabrać. Mieli do niego zadzwonić jak dojadą. Nie mieli nic na koncie więc doładowaliśmy telefon. Oprócz poświęconego im czasu kosztowali nas pieniądze. 232 złote. Nie żałujemy żadnej złotówki na ten cel, ale przeświadczenie, że uszanowali i skorzystali z tej pomocy w całości - uskrzydla.