A co to dziś, Boże Narodzenie?

197. Zupa na Głównym za nami. Uśmiałem się, gdy na PST na widok serwowanej przez nas potrawy padło pytanie: „A co to dziś, Boże Narodzenie?”. A wszystko dlatego, że jak w Święta, dzięki pomocy i ogromnej uprzejmości zaprzyjaźnionej z nami firmy "Pracownia Gastronomiczna Robert Buchwald" podawaliśmy bigos! Jakiś czas temu dzięki tej samej firmie mieliśmy pyszną zapiekankę makaronową, a tym razem świetny bigos! Pamiętam, że gdy odwoziłem naczynia pozostałe po zapiekance padły słowa „Gdybyście kiedyś chcieli pomocy, żeby coś dla tych ludzi ugotować, to my bardzo chętnie”. Podziękowałem i pomyślałem, że być może kiedyś się uśmiechniemy i poprosimy o pomoc, ale przecież radzimy sobie i nie ma co nadużywać uprzejmości. A tu po pewnym czasie sami zaproponowali, że przygotują dla „naszych” bigos. Naprawdę, serce rośnie!

Przy gotowaniu nie mieliśmy zbyt dużo pracy, ale za to trzeba było zrobić kanapki, herbatę, kawę, napoje, podzielić to wszystko, zapakować itd. Nie można powiedzieć, że na Przemysłowej nie było co robić, ale pracy mieliśmy znacznie mniej niż zwykle.

Jak w każdą sobotę, o 17:30 pojawiliśmy się na PST „Dworzec Zachodni”. Przyznam, że nie spodziewałem się aż tak długiej kolejki. Widząc tyle osób zacząłem się zastanawiać, czy dla wszystkich starczy. Okazało się jednak, że prostopadłościenne pojemnik cateringowe mają całkiem sporą pojemność. Zachwytom nad bigosem nie było końca! Smakował nawet tym najbardziej wybrednym. Starczyło dla wszystkich, chociaż nie każdy otrzymał tak dużą dokładkę, jak chciał.

Sezon urlopowy w pełni, a więc i u nas są niewielkie braki kadrowe. Justyna sama robiła opatrunki i przemywała rany. Latem plagą są różne dolegliwości wynikające z gorąca i braku higieny.

Uczmy nasze dzieci współczucia. Świat rozwijających się technologii powoduje, że ludzie żyją na dystans w złudnym przekonaniu samowystarczalności. Nieprawda. Jest wiele sytuacji, w których zależymy od innych. To bardzo ważne, aby ludzie spotykali się z ludźmi, uczyli się współczucia i tolerancji, aby dawali coś z siebie innym. Tylko tak możemy wspólnymi siłami pchnąć ten świat do przodu. Tylko to daje nadzieję, że być może i do Ciebie ktoś kiedyś wyciągnie rękę na jakiejś „Zupie”, pomoże, pogada, zrozumie, podpowie jakąś drogę wyjścia i dzięki niemu staniesz na nogi. Dlatego, jeśli tylko możemy, wspierajmy różne takie "zupy". Mówię to w przenośni, bo współczucia można się uczyć na różnych płaszczyznach, a potrzeby są ogromne. Ważne, aby po prostu nie pozostawać obojętnym.

Jacek