134 Zupa na Głównym za nami!

Ugotowaliśmy pyszną, pożywną gołąbkową. Tradycyjne 90 litrów, które potem chochla po chochli trzeba było przelać do 150 wiaderek, które trafiły do 150 paczek z jedzeniem na wynos. Do tego kanapki i bułki (w sumie 300 porcji), słodycze, woda mineralna, jabłko i pakiet – maseczka, ulotka, płyn dezynfekcyjny. Zaangażowanie przy przygotowaniach 6 osób – Magda, Gosia, Krzysiek, Waldek, Piotr i ja. Jacek przyjechał, żeby spakować wszystko do auta i wraz ze mną i Krzysiem pojechać na dworzec. Każdy w tygodniu angażuje się jak może. W tym tygodniu Magda przelała płyn dezynfekcyjny do mniejszych buteleczek, które musieliśmy kupić. Daria w piątek posprzątała świetlicę dla Pań i zawiozła rzeczy na Lutycką dla jednego z naszych. Ja z Jackiem pilnujemy, żeby niczego nie zabrakło. Waldek i Gosia zawsze są chętni do pomocy. Mało nas, ale dajemy radę i chyba coraz bardziej tęsknimy za normalnością, rozmowami, nowymi wolontariuszami i tłokiem na Przemysłowej.

W piątek usiadłam w  pustej świetlicy dla Pań i zrobiło mi się smutno, że tyle planów, tyle spraw do rozwiązania, kobiet czekających na wsparcie, a świtlica zamiast spełniać swoją rolę stoi pusta. Może jednak jakoś wykorzystać ten czas. Niech się coś dzieje! Przytłaczająca jest taka bezczynność i zawieszenie w próżni. Szczególnie wtedy jak miało się tyle planów i nie można się doczekać do możliwości ich realizacji.

Nasz magazyn z rzeczami ma nadal pełne półki. Ciągle myślimy nad tym, jak w bezpieczny sposób wydać czyste rzeczy „naszym”. Tradycyjnie wydawane paczki mogą być problemem. Rzeczy prosto z auta jeszcze trudniej będzie bezpiecznie wydać. Z tygodnia na tydzień nasi wyglądają gorzej. Mają brudne i zniszczone rzeczy. Pytają się o nie, ale też potrzebują tu i teraz. A tu i teraz przy wydawaniu jedzenia nie mamy. Większość telefonów też już nie ma więc nie zadzwonią. Pewnie coś wymyślimy i na nowo będziemy prosić Was o rzeczy.

Na naszych Zupowych spotkaniach coraz więcej nowych twarzy. Niektórzy schowani pod maseczkami pochodzą, szybko biorą paczkę, dziękują i odchodzą zażenowani i zawstydzeni. Niektórzy kręcą się wokół auta i dopiero na pytanie: chcesz jedzenie? Przytakują kiwając głową. Wygląd świadczy o tym, że z całą pewnością nie są to osoby bezdomne. Dziwne czasy nastały... Jak niewiele trzeba, żeby życie tak się zmieniło i nabierasz przekonania, że stabilizacja nie istnieje.

Wiola